źródło |
Ten rok będzie przełomowy dla mojej 11-letniej córki. W czerwcu skończy szkołę podstawową a po wakacjach rozpocznie nowy etap: szkołę średnią. I w związku z tym wszyscy mamy pewne obawy. Misia głównie z powodu samej zmiany, której boi się zapewne bardziej niż jej koleżanki, bo ma w tym względzie bogate doświadczenia i już wie, że rozpoczynanie nowego życia nie jest łatwe.
Szkoła średnia w Holandii wygląda zupełnie inaczej niż w Polsce czy w Niemczech. Spójrzcie chociażby na ten film:
To szkoła na naszym osiedlu. Pierwszy wybór Misi (przynajmniej w tej chwili). Niekoniecznie nasz. Przypomina bardziej uniwersytet niż szkołę.
My jako rodzice stoimy za to przed wyborem odpowiedniej szkoły, która z jednej strony zapewni jej jak najlepszą edukację, a z drugiej będzie przyjemnym miejscem codziennej pracy i nawiązywania kontaktów rówieśniczych. Oczywiście to decyzja Misi, ale przecież dla 11-latki to spore wyzwanie i dlatego my też musimy się zaangażować. I zabieramy się do tego jak do jeża, bo zadanie jest dla nas wyjątkowo trudne. Po pierwsze, system edukacji w Holandii jest wyjątkowo skomplikowany - dość powiedzieć, że istnieje aż 7 zasadniczych poziomów kształcenia ponadpodstawowego (w zależności od możliwości intelektualnych ucznia).
Po drugie, są szkoły uczące lepiej i gorzej, co wyraża się wynikami egzaminów końcowych. Po trzecie, możemy wybrać szkołę publiczną albo religijną. Po czwarte, każda szkoła kładzie nacisk na pewną sferę; są szkoły zorientowane sportowo czy artystycznie albo technicznie czy humanistycznie. Tu zresztą też jest dodatkowy podział w obrębie szkół przypominających polskie licea ogólnokształcące na 3 rodzaje. Do tego dochodzi jeszcze profilowanie klas wyższych. Oraz różne ciekawostki w postaci klas mistrzowskich itp. Po piąte, różne szkoły przyciągają różnych uczniów, a więc trzeba w pewnym sensie dopasować dziecko do szkoły, w której będzie mu się najprzyjemniej uczyć, bo znajdzie tam kolegów o podobnym charakterze, zainteresowaniach czy pochodzeniu.
Uff, już to, co tu w wielkim skrócie ogólnie opisałam, czyni dokonanie wyboru bardzo trudnym. Dla nas to trudniejsze niż dla innych rodzin, bo przecież nie tylko nie znamy szkół w naszym mieście (większość dzieci ma rodziców, którzy chodzili do którejś z tych szkół), ale i cały ten system jest dla nas zupełnie obcy. Czeka nas przeanalizowanie wszystkich możliwych danych, wizyty w kilku szkołach i długotrwałe wątpliwości. Zacząć trzeba od uzyskania informacji u źródła, która szkoła w ogóle jest skłonna przyjąć naszą córkę pomimo pewnych kłopotów z językiem, które uniemożliwiają jej osiągnięcie wymaganych wyników testu CITO. I która zaoferuje jej pomoc w przezwyciężaniu tych trudności w pierwszych latach nauki.
Przede mną wiele pracy i wiele długich rozmów z przedstawicielami szkół. Jestem umiarkowaną optymistką. Ale szczerze mówiąc obawiam się też wielu niespodzianek. Które niekoniecznie muszą być pozytywne. Na razie zaczęłam od porównania szkół w naszym mieście za pomocą przydatnego narzędzia schoolkompas.
Porównywarka szkół średnich |
Kciuki trzymam mocno i dziękuję za ten blog, jest to morze (:-)) informacji na temat życia w Holandii, super! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńE.
Dzięki za te słowa! Bardzo miłe. Też serdecznie pozdrawiam!
UsuńMyślę, że dobry pomysł to wybór szkoły która uczy zawodu. Czytałam na https://edunet-poland.pl/oferta/ksztalcenie-zawodowe/ o kształceniu dualnym. W czasie nauki można od razu pracować i zarabiać. Dla osób które chcą jak najwcześniej podjąć zatrudnienie to bardzo dobre rozwiązanie. A i korzyści dla przedsiębiorstw.
OdpowiedzUsuń