24 czerwca 2014

Tata po holendersku - yes, we can!

Rodzicielstwo zmienia się na naszych oczach. Ostatnio chyba najbardziej postawy ojców. Wygląda na to, że Holandia jest w awangardzie. Holenderski tata jest w wychowanie dzieci silnie zaangażowany. I to nie od dziś. 


Wprawdzie w przeciwieństwie do niemieckich, i coraz częściej polskich, ojców raczej nie bierze długiego urlopu po narodzinach potomka, ale jest to raczej związane z obowiązującym tu modelem wczesnego powrotu matek do pracy  i równie wczesnego oddawania dzieci pod skrzydła instytucji opiekuńczych. Za to matki pracują najczęściej 2-3 dni w tygodniu. A tatusiowie 4. Część mężczyzn decyduje się na podzielenie 36 godzin pracy na 4, a nie 5 dni - pracują wtedy do późna, ale mają jeden dzień w tygodniu wolny. Niektórzy wykorzystują przewidziane dla takiej sytuacji rozwiązanie. Ojcom dzieci do lat 12 umożliwia się zredukowanie tygodniowego wymiaru pracy do 80%, czyli 32 godzin, co oznacza 4-dniowy tydzień pracy. Dochód jest wprawdzie niższy, ale składka na ubezpieczenie społeczne 100-procentowa, no i czas spędzany z dziećmi bezcenny. A dzieci tu dostatek. Przy sporej liczbie ludzi z potomstwa całkowicie rezygnujących większość rodziców nie poprzestaje na 1 dziecku. Jest ich z reguły dwoje lub troje, ale nierzadko więcej, bo w Holandii jest silna tradycja: jeszcze w poprzednim pokoleniu standardem były rodziny 2+3, 4 lub 5. Tata przejmuje więc całkowicie opiekę nad dziećmi na cały dzień, kiedy nie pracuje. Dzieci powyżej lat czterech są oczywiście przez wiele godzin w szkole. Ale tatusiowie dbają o ich odprowadzenie i przyprowadzenie oraz dowiezienie na popołudniowe zajęcia sportowe. Chodzą na plac zabaw i organizują zabawę dla kolegów, z którymi pociechy akurat mają ochotę się spotkać. Mniejsze dzieci pozostają w gestii taty w taki dzień przez cały czas. No chyba, że  tatuś postanowi wybrać się na fitness, gdzie na godzinkę czy 2 można malucha podrzucić opiekunce. Ale to i tak mniejszość czasu.

Większość ojców radzi sobie doskonale ze wszystkim. Może dlatego, że robią to regularnie i w sporym wymiarze czasu. Czy jest w tym coś wyjątkowego? Pewnie nie. Prawie wszyscy jesteśmy dziś przyzwyczajeni do tego, że mężczyźni poważnie traktują swoje rodzicielstwo i starają się angażować w wychowanie dzieci. Ale jednak widzę pewne różnice. Chociaż od kiedy pamiętam wokół mnie byli zawsze aktywni ojcowie, to jednak mimo wszystko to kobiety przejmowały odpowiedzialność za dzieci. To matki koordynują całokształt: przygotowują ubranie, decydują o tym, co dzieci mają jeść, pamiętają o terminach, kontaktują się ze szkołą i matkami kolegów. Ojcowie wypełniają pojedyncze zadania nie ogarniając całości. Tu jest inaczej. W większości przypadków tata jest równoprawnym rodzicem, który sam podejmuje decyzje i kontroluje plan dnia. I muszę powiedzieć, że bardzo mi się to podoba. Mama nie musi pamiętać, żeby przed pracą wybrać pasujące kolorami ubranka, dopasowane do pogody. Nie musi kontrolować czy dzieci mają worek ze strojem sportowym, zaplatać o wpół do siódmej rano warkoczyków ani dzwonić 4 razy w ciągu dnia, żeby tacie przypomnieć o terminach. Typowy holenderski tata nie zapomina odebrać dziecka z treningu, zna innych rodziców, adresy i telefony kolegów. W wielu rodzinach nauczycielom i trenerom podaje się adresy mejlowe obojga rodziców, co zapewnia bezpośredni przepływ informacji. 

Osobna sprawa to opieka nad dziećmi po rozstaniu rodziców. Opieka ojca najczęściej nie ogranicza się do krótkich spotkań, wspólnych świąt i 2 tygodni wakacji. Zwykle to opieka co drugi weekend, a nawet tzw. opieka naprzemienna. Znam kilka rodzin, gdzie rodzice decydują się mieszkać w pobliżu, a dzieci spędzają mniej więcej po tyle samo czasu w obu domach. Wymaga to oczywiście  dobrej komunikacji, ale i wielkiego zaangażowania ojca. Zwłaszcza że niekiedy chodzi nawet o troje dzieci. Samotne zajmowanie się trójką dzieci to już moim zdaniem wyższa szkoła jazdy. Co ciekawe, dość często zdarza się też, że po rozstaniu rodziców dorastające dzieci, szczególnie chłopcy, na stałe mieszkają z ojcem, nawet jeśli ma on nową rodzinę. I to przy pełnej aprobacie matki, która uważa że kontaktu z ojcem nic dzieciom nie zastąpi.

Chociaż, jak już wspomniałam sama mam w domu spore wsparcie, to jednak ja jestem "managerem projektu", jeśli chodzi o dzieci. I czasem z pewną zazdrością patrzę na holenderskich tatusiów. Jasne, że to co napisałam to pewne uogólnienie, które nie zawsze jest zgodne z prawdą. Może akurat mam takie obserwacje, bo mieszkam w okolicy zdominowanej przez wielodzietne rodziny (w klasie Marcina nie ma ani jednego jedynaka, u Misi dwoje!) z dużymi ambicjami i bardzo aktywnymi zawodowo matkami. Ale i tak mi się to podoba! Chociaż jeszcze wewnętrznie nie przestawiłam się na te tory. I czasem na tym gruncie dochodzi do nieporozumień. Mój mąż z zasady nie robi żadnych ustaleń w sprawie dzieci. Zawsze mówi, że musi porozmawiać z żoną, co niekiedy wywołuje spore zdziwienie. Z drugiej strony zdarza się, że ja nie mam pełnego zaufania do mężczyzn, jeśli chodzi o takie ustalenia. Kiedyś na przykład zadzwoniłam do mamy kolegi Marcina, z którą miałyśmy przeprowadzić pewną akcję w szkole. A że akurat jej nie zastałam, wyjaśniłam pokrótce sytuację mężowi prosząc o przekazanie prośby o telefon. Był niebotycznie zdumiony. "Czemu po prostu nie przedyskutujesz tego ze mną?", zapytał. "Bo pewnie nie znasz szczegółów." Oczywiście znał i sprawę załatwił na poczekaniu.

2 komentarze:

  1. Bardzo fajny temat, pokazujący jak różne są nasze kultury i jaka przepaść je dzieli. Osobiście dopiero po kilkunastu latach bycia ojcem zaczynam nim być na prawdę gdyż do tej pory ciągle byłem zajęty pracą. Teraz łapię ostatnie chwile póki jeszcze mogę aby zbudować więź z dziećmi. Nie wiem kiedy ten czas przeleciał.. Nie chcę mieć tak złego kontaktu z nimi jaki sam mam ze swoim ojcem, co mnie ciągle wpędza w depresję. Także warto być ojcem-przyjacielem od początku, bo to działa na obie strony. Temat rzeka..
    Pozdrawiam Grzegorz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że po tak długim czasie - oj długie były wakacje... Grzesiu, podziwiam! Super, że to dostrzegłeś i zmieniasz. Dzieciaki docenią! Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...