29 grudnia 2015

Świąteczny Gdańsk

Pierwsze od lat Boże Narodzenie w Gdańsku. I pierwsze, od kiedy zaczęliśmy nałogowo fotografować. Aniołek vel Gwiazdorek vel Mikołaj nie zapomniał oczywiście obdarować mnie kolejnymi gadżetami związanymi z tą pasją, za co serdecznie mu dziękuję! Cóż, może uda mi się dzięki nim wzbogacić moje umiejętności w tym zakresie. Na razie nie mogłam się oprzeć, by sfotografować moje rodzinne miasto w świątecznej krasie. Do Wigilii pogoda była wspaniała, a w mieście pustki, czyli warunki idealne. Przy okazji udało się  nam odwiedzić świąteczny jarmark - w zamian za to, że nie poszło w tym roku z prawdziwym Weihnachtsmarktem. Muszę przyznać, że ten w Gdańsku, choć malutki, to na pierwszy rzut oka sprawiał bardzo pozytywne wrażenie. Na drugi, niestety, nie miał tej atmosfery, za którą tęskniłam. Nie ma tradycji picia grzańca i długich wesołych rozmów. Szkoda, ale nie można mieć wszystkiego. Gdańska starówka w grudniowych ciemnościach zadaje szyku. Za tymi widokami też przecież tęsknię.

































11 grudnia 2015

Świąteczne reklamy

Lubicie reklamy? Ja bardzo. Ale tylko te dobre. I teraz właśnie nastał na nie czas. Na Święta wiele firm przygotowuje specjalne klipy. Już od 2 tygodni - w Holandii dopiero od poniedziałku - eter wypełniają dźwięki świątecznych przebojów i ckliwe albo energetyczne obrazki. Ale wśród setek beznadziejnych reklam w tym roku, jak zawsze, pojawiło się kilka, które przyciągnęły moją uwagę. Niestety, nie holenderskie. Te są niezbyt lotne, może to ze względu na brak prawdziwej bożonarodzeniowej atmosfery w naszym klimacie. Właściwie nie potrafię sobie przypomnieć żadnych dobrych z kilku poprzednich lat. No, może z wyjątkiem zeszłorocznej reklamy... kościoła protestanckiego. Nie była ona specjalnie wyszukana, wręcz przeciwnie, prosta w swoim przekazie, ale za to po holendersku bezpośrednia. I dlatego przyciągnęła moją uwagę. Wyobrażacie sobie taką reklamę w wigilijny wieczór w polskiej telewizji?




W tym roku najlepszą lokalną reklamą może się pochwalić sieć supermarketów Albert Heijn. Wyalienowany dziesięciolatek za młody dla dorosłych, za duży dla dzieci, znajduje sprzymierzeńca. Przekracza granicę, wiec Święta będą dla niego niezapomniane. Ma coś w sobie...




Reszty szkoda oglądać. Ale za to zagraniczne.. Jest wśród nich kilka perełek, które mają wspaniały świąteczny klimat i odnoszą się nie tyle bezpośrednio do zakupów, ile do przyjemności obdarowywania innych. Widzieliście już wszystkie?









Na mnie szczególne wrażenie robią te dwie ostatnie. Prawdziwa świąteczna atmosfera.

Znalazłam też wyjątkową, prawdziwie świąteczną reklamę, której lepiej nie oglądajcie z dziećmi. Niesamowite, co można sprzedać tworząc taki miły rodzinny klimat:




Na koniec mój absolutny faworyt. Nieziemsko smutna, refleksyjna reklama supermarketu EDEKA. Zupełnie nie-niemiecka finezja. Każdego chyba potrafi przekonać, może nie do zakupów, ale na pewno do spędzenia Świąt z rodziną. A więc: Zeit heim zu kommen!








5 grudnia 2015

Kto zabrał Holendrom Boże Narodzenie??? Adwentowy kalendarz Klubu Polek



Pstryk! Otwieramy kolejne okienko w kalendarzu adwentowym Klubu PolekCodziennie między 1 a 24 grudnia na blogach Klubowiczek pojawiają się posty związane z nachodzącymi Świętami. Różnorodność tematów oraz ciekawostki z najróżniejszych krajów na pewno Was zainteresują.  Poprzednie posty projektu autorstwa Magdy, Oli, Gosi i BasiZapraszam do śledzenia, czytania, komentowania. Dziś ja. 


Dokładnie 5 grudnia. Z premedytacją. To najwłaściwszy dzień adwentu, by poinformować cały świat, że Bożego Narodzenia w Holandii ... nie ma. Zniknęło. Oczywiście niezupełnie. Ale jest mocno ograniczone. O tym, jak wygląda pisałam już wcześniej - zajrzyjcie TUBoże Narodzenie to dla Holendrów niewielka atrakcja. Choinkę, najlepiej sztuczną, ubiorą już jutro, a rozbiorą zaraz po Świętach. Prezenty kupią symboliczne, a niektórzy w ogóle. Adwentowe świece, pasterka, kolędy - to domena wyłącznie religijnej mniejszości. Cała reszta spędzi Święta po prostu odpoczywając - ot, taki długi weekend. Niektórzy ugotują nieco bardziej niż zwykle wypasiony obiad, odwiedzą rodziców i dziadków. Ale nie będzie żadnych porządków, wielkich zakupów i gotowania. Jedyne, co przypomni o Świętach, to piękne dekoracje  - najlepiej z naturalnych elementów. Tym się rzeczywiście przejmują. I jeszcze kartki -przeciętny Holender wyśle ich z 50 i tyle samo otrzyma.



Boże Narodzenie w Amsterdamie - lata 60-te

Ożywionej atmosfery Świąt brakuje. Dlaczego? Ano dlatego, że to właśnie dziś jest w Holandii największe święto. Pakjesavond, czyli Wieczór Paczek - dzień, w którym w tym kraju króluje niepodzielnie Święty Mikołaj, czyli Sinterklaas wraz ze swoimi pomocnikami Czarnymi Piotrusiami (Zwarte Pieten). To dziś wieczorem przy stole zbiorą się całe rodziny, by świętować długo w noc. I przede wszystkim rozpakować liczne prezenty. Na ten dzień dzieci czekały od roku. Do niego przygotowywały się od 3 tygodni, od kiedy zobaczyły Sinterklaasa na nabrzeżu portowym wysiadającego z parowca i dosiadającego białego rumaka Amerigo.

Od jutra zacznie się zwyczajna szara codzienność. 


Pakjesavond

Dlaczego tak jest? Cóż, zainterpelowany przeciętny Holender powie, że Boże Narodzenie przeminęło z wiatrem sekularyzacji. Ale mnie to wyjaśnienie nie wystarcza. W końcu są i inne kraje, które jej doświadczyły: Francja, Czechy... A jednak tradycje bożonarodzeniowe tam przetrwały. Przeprowadziłam więc mały research i doszłam do następującego wniosku: Winny jest ten pan:


źródło
To Jan Schenkman, pedagog, który w 1851 roku wydał książkę dla dzieci z "prawdziwą historią" Świętego Mikołaja, zatytułowaną "Sint Nikolaas en zijn knecht" ("Święty Mikołaj i jego sługa"). Została ona wydrukowana z pięknymi kolorowymi ilustracjami, które na zawsze już zmieniły grudzień w Holandii. 




Książka stała się natychmiast niezwykle popularna. Obrazki były tak sugestywne, że zaczęto odgrywać scenki z opowiastki. I tak narodził się widzialny Sinterklaas, jakiego znamy dzisiaj. Pisałam już o nim wielokrotnie: zajrzyjcie tu, tu, tu i tu, a znajdziecie wszystkie informacje o Sinterklaasie, jego pomocnikach Zwarte Pietach (Czarne Piotrusie) oraz dzisiejszym święcie (Pakjesavond). 

To właśnie z książki Schenkmana pochodzi statek, którym przybywa Sint - w pierwszym wydaniu żaglowiec, w kolejnych parowiec. Tam pojawił się po raz pierwszy (na początku chyba jeszcze bezimienny) Zwarte Piet, o charakterystycznym kolorze skóry, z niewolniczym kolczykiem w uchu i kolorowym strojem. Według Schenkmana Sint przybywał z Hiszpanii - to z jednej strony skojarzenie z przywożonymi z południa owocami i orzechami, z drugiej wspomnienie hiszpańskiego panowania nad Niderlandami, z innej skojarzenie z mnogością dóbr luksusowych pochodzących z holenderskich kolonii. 


Prawdę mówiąc Święty Mikołaj już wcześniej odbiegł od średniowiecznej tradycji. Pierwszy poważny lifting holenderski Mikołaj przeszedł w czasie reformacji. W ramach redukowania katolickiego dziedzictwa zaprzestano organizowania jarmarków świątecznych i rozdawania prezentów ubogim dzieciom na ulicach miast. Mikołajki stały się świętem rodzinnym, celebrowanym w zaciszu domowym.  Pozostał tylko tradycyjny strój Mikołaja-biskupa (Holandia walczy z wizerunkiem Mikołaja coca-coli!). Zmiana wizerunku Sinterklaasa przez Schenkmana stała się impulsem do rozkwitu tradycji z nim związanych i upowszechnieniu Pakjesavond jako najważniejszego holenderskiego święta. Puchnąca tradycja Sinterklaasa doprowadziła po kilkudziesięciu latach do całkowitej erozji tradycji Świąt Bożego Narodzenia. Pozostała wydmuszka. Na szczęście są jeszcze tacy, co Boże Narodzenie celebrują. I jeden wciąż żywy i piękny zwyczaj: wysyłanie kartek. Uwielbiam!

A więc mimo wszystko po holendersku życzę Wam





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...