30 października 2013

Dynia - symbol jesieni

Kończy się czas złotej jesieni. Czas czerwieni, pomarańczu na tle brązów i szarości. Czas kolorowych liści... i dyni. A dynia niejedno ma imię. Marynowaną w occie uwielbia mój synek. Za niemiecką zupą z dyni tęsknimy wszyscy, ale nie gotuję, bo według dzieciaków nie jest taka jak powinna... A więc dynia służy mi głównie do ozdoby – tak, przyznaję się nawet, że lubię Halloween – chodzi właśnie o tę kiczowatą wydrążoną dynię, świecącą oczkami żywego ognia na tarasie. Tak samo lubię obserwować palący się piec w ciepły, bezchmurny październikowy wieczór. 



A dynie mogą być naprawdę bardzo ozdobne. Sama próbuję zawsze na rynku wynaleźć jak najbardziej oryginalne w kształcie i kolorze. Ale najpiękniejsze okazy można podziwiać z pewnością na okolicznościowych wystawach. Takich jak w Ludwigsburgu. Jeśli ktoś z Was jest w pobliżu (lub będzie w przyszłości w jesiennych miesiącach), niech koniecznie zainwestuje czas i parę groszy w odwiedzenie tej wystawy. Odbywa się ona corocznie w okresie od końca sierpnia do końca października (w tym roku do 3.11.) w barokowym parku pałacu w Ludwigsburgu (z tego, co wiem, bliźniacza jest gdzieś w Szwajcarii). W pięknej scenerii parku prezentowane są dynie wszystkich możliwych gatunków, barw i wielkości. Pojedynczo i w wielkich stertach. A najciekawsze są wykonane z nich rzeźby. W każdym roku na inny temat – w tym roku mottem jest sport. Niestety, nie dane mi było w tym roku odwiedzić wystawy, ale że ostatnio ją wspominaliśmy - przedstawiam kilka zdjęć sprzed 2 lat, kiedy tematem było morze. Galerię najnowszych zdjęć można obejrzeć na stronie wystawy: www.blueba.de/kuerbisausstellung.html



























28 października 2013

Złota jesień w Ardenach - ciąg dalszy

Nie mogę się oprzeć opublikowaniu kolejnej serii zdjęć. Wszystkie wydają mi się piękne... Może dlatego, że tam było po prostu przepięknie.






















Szczególnie ładne wydało mi się miasteczko La Roche-en-Ardenne, w którym znajdują się ruiny średniowiecznej twierdzy. Ma ono niezwykły urok. Niestety, zdjęcia nie oddają go  w pełni, bo robiliśmy je późnym wieczorem, przy nędznym świetle.











Interesującym miejscem jest także Stavelot, położone nieco bardziej na północ. Samo miasto nie jest może zbyt ładne, ale na pewno typowe dla zachodniej Belgii. Oprócz zadbanych kamienic na rynku i sąsiedniej ulicy pełnej restauracji i kawiarni możemy tu znaleźć ciemne zaułki o atmosferze charakterystycznej dla dawnych miast przemysłowych. Okropnie brzydkie i na dodatek zaniedbane domy ustawione są wzdłuż potwornie wąskich uliczek. 








W Stavelot znajduje się opactwo, którego początki sięgają średniowiecza. Niestety z tego okresu pozostała już tylko piękna wieża-brama, natomiast XI-wieczny kościół do niej przylegający uległ zniszczeniu. Obecnie jego pozostałości są restaurowane przez archeologów - na zdjęciach widać części kolumn  i można dość wyraźnie zauważyć jego dawny kształt.  W nowszej, zachowanej części jest muzeum, znajdują się tam zbiory historyczne oraz podobno interesująca kolekcja samochodów i motocykli wyścigowych. Niestety nie udało się nam zwiedzić muzeum z powodu zbyt późnej pory, ale sama wizyta w mieście była ciekawa.










Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...