13 lipca 2014

Loom-mania

Natura nie znosi próżni. A już zwłaszcza natura dzieci. Miesiąc bez nowej zabawki to miesiąc stracony. A na tym znakomicie żerują producenci. Co sezon to nowy przebój. Tak jest i w tym roku. Holandię i, jak sądzę, resztę rozwiniętego świata opanowała moda na plecionki z gumek. Nie wiem, czy dotarła już do Polski, więc mam problem z nazwaniem rzeczy po imieniu.




Oryginalna nazwa to Rainbow Loom, czyli z grubsza "tęczowe krosna". Zabawa polega na przeplataniu kolorowych gumek z użyciem plastikowej podstawki z kołkami, dzięki czemu uzyskujemy bransoletkę lub inną plecionkę. Trochę przypomina to zapomniane już w Polsce makramy z sizalowego sznurka (czy ktoś jeszcze pamięta takie śmieszne wisiory na paprotkę z lat 70-tych i 80-tych??? - w podstawówce miałam nauczycielkę zpt zwariowaną na tym punkcie). Gumki zakłada się w odpowiedniej kolejności na bolce podstawki czy też krosna i przeplata przy pomocy szydełka. Zabawę wynalazł 4 lata temu Amerykanin Cheong Choon Ng przypatrując się swoim córkom bawiącym się gumkami do włosów oplatanymi wokół palców. Żeby ułatwić im plecenie zrobił deskę pełną gwoździ. A kiedy zorientował się, że wynalazek "chwycił" postanowił sam rozpocząć seryjną produkcję. I tak w ciągu 2 lat rozkręcił zabawę na całym świecie. 


W istocie pomysł był świetny. Biznes kręci się doskonale, bo zabawka wymaga ciągłych nakładów finansowych. Z jednej strony zakup zestawu startowego jest stosunkowo tani - za 15 euro można kupić  solidne krosna z mocnym szydełkiem. Bawić mogą się już czterolatki. Większość rodziców daje się łatwo namówić, bo zabawa jest rozwijająca. Dziecko ćwiczy motorykę, no i przede wszystkim oddala się (niestety tylko na parę pierwszych dni) od tableta. Na dodatek efekty mogą być spektakularne - całą rodzina zostaje obdarowana bransoletkami, które można nosić jako biżuterię. Z drugiej strony jakkolwiek duże by nie było pudełko z gumkami - skończą się one szybko. A wtedy trzeba kupić kolejne. A że cena nie powala (2-5 euro za 600 sztuk), znów dajemy się namówić. I tak już od kilku miesięcy. 


Holenderskie dzieciaki naprawdę oszalały na punkcie plecionek, nazywanych tu z angielska "loom" (oczywiście czasownik brzmi "loomen", chociaż mam wrażenie, że można by znaleźć jakieś odpowiednie holenderskie słowo). Loomują prawie wszystkie dzieci w przedziale 4-12 lat. Również chłopcy. Szaleństwo zatacza coraz większe kręgi. Loomuje się w domu i w szkle, samemu i w towarzystwie. Można też przed domem, na placu zabaw. Ostatnio w upalny dzień wybrałam się z dzieciakami nad staw z pięknym wodnym placem zabaw. Z nieba lał się żar (w Holandi!!), wokół woda, pompa, tratwa itp., a chłopaki... loomują! 


Chociaż na początku gumki zostały pomyślane do zaplatania bransoletek, ilość możliwości jest nieograniczona. Po pierwsze: gumki występują we wszystkich kolorach tęczy (są nawet dwukolorowe) i można je dowolnie łączyć. Po drugie, wspaniale rozwija się również sfera projektowa. Plotąc z małych gumeczek na podstawce uzyskujemy znane od dawna sploty szydełkowe albo jakby zrobione na drutach. Albo takie jak łańcuszki jubilerskie. Okazało się, że można upleść prawie wszystko. Po bransoletkach i breloczkach do kluczy były już kolczyki, wisiorki, naszyjniki. Potem opaski na włosy, paski, etui na telefony, kosmetyczki i torebki. Ostatnio jesteśmy na etapie kwiatów, serduszek i trójwymiarowych zwierzątek. Projektów przybywa - można nabyć całe książki z instrukcjami albo wybrać się na warsztaty, które ostatnio są przebojem letnich festynów. Ale najtańszym i nieocenionym źródłem inspiracji pozostaje sieć - na youtube zaroiło się od instruktażowych filmików.





Nasza Misia jako osoba niezwykle kreatywna przoduje w tej działalności. Cały dom wypełniają dzieła, kieszonkowe rozchodzi się w oka mgnieniu i nawet już oszczędności zostały nieźle nadwątlone. Zapału jeszcze nie straciła, ciekawe na jak długo. Na razie ma plan zabrania sprzętu na wakacje. Bo lato bez lomowania byłoby stracone. Jasne, nawet członkowie królewskich rodzin mają swój udział w rozkręcaniu mody. Księżna Kate została obdarowana dwoma bransoletkami przez dziewczynki z Nowej Zelandii. A holenderskie księżniczki Amalia i Alexia też są fankami tej zabawy. Nawet szkoła dostrzegła zjawisko: nie tylko w związku ze zwiększonym zapotrzebowaniem na sprzątanie z podłóg pogubionych gumeczek. Historia zabawy była też przedmiotem tekstów do czytania ze zrozumieniem. Loom z pewnością zdobędzie tytuł fenomenu roku 2014 w Holandii.



źródło
źródło



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...