Kończy się czas złotej jesieni. Czas czerwieni, pomarańczu na tle brązów i szarości.
Czas kolorowych liści... i dyni. A dynia niejedno ma imię. Marynowaną w occie uwielbia mój synek. Za niemiecką zupą z dyni tęsknimy wszyscy, ale nie gotuję, bo według dzieciaków nie jest taka jak powinna... A więc dynia służy mi głównie
do ozdoby – tak, przyznaję się nawet, że lubię Halloween – chodzi właśnie o tę kiczowatą wydrążoną dynię, świecącą oczkami żywego ognia na tarasie. Tak samo lubię
obserwować palący się piec w ciepły, bezchmurny październikowy wieczór.
A dynie
mogą być naprawdę bardzo ozdobne. Sama próbuję zawsze na rynku wynaleźć jak najbardziej
oryginalne w kształcie i kolorze. Ale najpiękniejsze okazy można podziwiać z
pewnością na okolicznościowych wystawach. Takich jak w Ludwigsburgu. Jeśli ktoś
z Was jest w pobliżu (lub będzie w przyszłości w jesiennych miesiącach), niech
koniecznie zainwestuje czas i parę groszy w odwiedzenie tej wystawy. Odbywa się
ona corocznie w okresie od końca sierpnia do końca października (w tym roku do 3.11.) w barokowym
parku pałacu w Ludwigsburgu (z tego, co wiem, bliźniacza jest gdzieś w
Szwajcarii). W pięknej scenerii parku prezentowane są dynie wszystkich możliwych
gatunków, barw i wielkości. Pojedynczo i w wielkich stertach. A najciekawsze są
wykonane z nich rzeźby. W każdym roku na inny temat – w tym roku mottem jest
sport. Niestety, nie dane mi było w tym roku odwiedzić wystawy, ale że ostatnio ją wspominaliśmy - przedstawiam kilka zdjęć sprzed 2 lat, kiedy tematem było morze. Galerię najnowszych zdjęć można obejrzeć na stronie wystawy: www.blueba.de/kuerbisausstellung.html
Pierwsze zdjecia przypomnialy mi, ze jeszcze nie bylam fotografowac stoisk z dyniami. Kolejne sprawily, ze powiedzialam: wooooooow. Ile rodzajow, a jakie rzezby, szalenstwo! :)))
OdpowiedzUsuńPowiedz mi tylko, jaka to ta niemiecka zupa z dyni?
Zupa to tak najprostsza, krem z dyni podduszonej z cebulką i dalej z bulionem, przyprawiony troszkę imbirem i curry, plus ewentualnie śmietana. Czyli standard. Niestety chodzi o to, że w przedszkolu była najlepsza, a mam takiej zrobić nie potrafi. Coś jak za moich przedszkolnych czasów makaron z truskawkami.
Usuń