26 listopada 2013

"Czym zadziwi strefa Kiwi?" - problemy emigrantki

Parę miesięcy temu jedna z czytelniczek komentując moje opinie na temat Niemców zainteresowała mnie książką "Czym zadziwi strefa Kiwi?" napisaną przez niemiecką dziennikarkę Anke Richter (komentarze te można znaleźć tutaj). Zaintrygowana sięgnęłam po tą książkę, gdy tylko mogłam ją kupić. W wersji polskiej wyszło taniej, więc się skusiłam. Okładka sugeruje tematykę podróżniczą, a zdjęcie Maorysa na niej jak najbardziej pasuje do tytułu - Nowozelandczycy znani są jako "Kiwi". Co ciekawe, tytuł oryginału brzmi zupełnie inaczej: "Was scheren mich die Schafe", co dosłownie znaczy "Jak strzygą mnie owce", a w wolniejszym tłumaczeniu bardziej oddającym zamysł autorki "Co mnie obchodzą owce". Tytuł ten jednocześnie nawiązuje do kolejnego stereotypu dotyczącego Nowej Zelandii: wszechobecnych owiec, których jest więcej niż mieszkańców kraju. Trochę ta zmiana tytułu psuje, moim zdaniem, ale na szczęście treść nie została wypaczona w tłumaczeniu. Tak przynajmniej wnioskuję  z wypowiedzi autorki o książce, które znalazłam w internecie. 

Polski tytuł sugeruje, że książka mówi przede wszystkim o Nowej Zelandii, dokąd Anke przeprowadziła się z rodziną. Oryginalny podkreśla znaczenie własnych odczuć autorki wobec nowego kraju. I dla mnie również ta książka bardziej niż opisem Nowej Zelandii i jej mieszkańców jest studium mentalności emigranta. Oczywiście, Anke Richter sporo pisze o Nowozelandczykach: ich otwartości, uprzejmości, bezstresowym podejściu do życia. O współistnieniu dwóch kultur: Maorysów i potomków przybyszów z Europy. Ale autorka koncentruje się jednak głównie na swoim samopoczuciu jako imigrantki, świetnie zintegrowanej z nową ojczyzną, uwielbiającej miejscową kulturę i mentalność i krytycznej wobec własnego narodu, a jednocześnie tęskniącej za krajem, który opuściła. Sama zresztą autorka definiuje swoją książkę jako "satyrę semi-biograficzną" opisującą jej przemianę z Kraut'a (Szwaba) w "Kiwi" (Nowozelandkę). Czyli nie jest to książka podróżnicza, lecz raczej o postrzeganiu siebie i innych. Postrzeganiu często przez pryzmat stereotypów. Anke musi się zmierzyć również z wizerunkiem Niemca  w oczach Kiwi oraz innych narodów. Niemca głośnego, niekulturalnego, źle ubranego. Niemca - nazisty, sprawcy wszelkiego zła. 


Rzeczywiście sporo u Anke krytyki Niemców: są według niej zbyt pewni siebie, lubią wszystkich pouczać, marudzą, są zbyt spięci, za dużo myślą o pracy, za bardzo zwracają uwagę na pieniądze. Za to Nowozelanczycy wręcz przeciwnie. Anke ma więc problem ze swoją tożsamością. Chce być jak Kiwi, i w dużym stopniu jest, ale przecież nie przestanie być Niemką. Świetnym przykładem jest historia kartek ze szkolnym jadłospisem przynoszonej prze syna. Co tydzień Anke widzi ten sam błąd ortograficzny, który jak prawdziwa Niemka twardo poprawia odsyłając kartkę. W końcu  okazuje się, że błędu nie było, bo zamiast nazwy ogólnej używano nazwy handlowej, celowo zniekształconej. A Anke ma poczucie winy, że była zbyt krytyczna i mało wyluzowana.


Dla mnie to klasyczny problem spełnionego imigranta szukającego swojej tożsamości. Niespełniony imigrant, nieszczęśliwy w nowej sytuacji będzie skłonny idealizować ojczyznę, którą opuścił. W nowym kraju nikt i nic mu się nie podoba. A spełniony jak Anke? Z jednej strony świetnie zaaklimatyzowała się w nowym kraju i czuje się tam szczęśliwa. Czuje się jak w domu, przejmuje miejscowe zwyczaje i sposób bycia. Po prostu czuje się Nowozelandką. Patrząc z nowej perspektywy dostrzega wyraźniej przywary swoich rodaków, i coraz bardziej zaczynają jej przeszkadzać. Niemieckie wady drażnią ją mocno, ale z drugiej strony tęskni do świata, w którym żyła przez większość swojego życia. I czuje, że sama, chociaż pozornie się zmieniła, pozostała sobą. A jest Niemką - dopiero teraz odkrywa w sobie cechy charakterystyczne dla swojego narodu - nawet u siebie widać je dopiero z oddali. 


Mam to samo, dlatego dobrze Anke rozumiem. Mnie akurat wiele wad, które Anke widzi u Niemców, razi u Polaków. To Polacy naszą przysłowiowe skarpety do sandałów, nasze głosy słychać wyraźniej na ulicy i w ogóle hałaśliwością markujemy brak pewności siebie. Marudzimy i narzekamy, koncentrujemy się na kwestiach materialnych, nie umiemy odpoczywać. To w naszym kraju rozwarstwienie społeczeństwa przekracza wszelkie europejskie normy. A Niemcy są dla mnie uosobieniem spokoju, potrafią się wyłączyć i nie przenoszą problemów z pracy do domu. Są o wiele bardziej egalitarni i szanują człowieka w człowieku a nie jego materialny status. No cóż, nie byłam w Nowej Zelandii... Tam by mi się dopiero odmieniło (ciekawe, że w Holandii jakoś do tej pory nie)! Widzę, że mamy z Anke wiele wspólnego. I dlatego wydaje mi się, że to klasyczny przypadek. A może mi się tylko wydaje? 




P.S. Tu można obejrzeć komentarz Anke na temat książki, ewentualnie jej trailer (z niewiadomych powodów nie chce się załączyć, więc podaję link: http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=2b5pzgUtJo4). Oczywiście po niemiecku.






3 komentarze:

  1. W książce "czym zadziwi strefa Kiwi" każdy odnajduje coś dla siebie:-)
    Czytałaś może książkę "kobieta w 1000C" by Hallgrimur Helgason? Autor islandzki oparł swoją powieść na rzeczywistej biografii wnuczki pierwszego prezydenta Islandii. Książka została nazwana feministyczną ale tak naprawdę jest to też rozprawa o różnych mieszkańcach Europy - Duńczykach, Niemcach, Islandczykach bo czasem akcja toczy się podczas II wojny światowej. Ojciec bohaterki Islandczyk opowiada się po stronie Niemców i idzie na wojnę walczyć w mundurze niemieckim. Książka jest mocna bo też akurat to wydarzenie bardzo wpływa na całe życie bohaterki, w tym i życie seksualne. Autor stawia też ciekawe pytanie Niemcom o wojnę: "Dlaczego, u diabła musieli napaść na Rosję?! Przecież tu mieli wszystkiego w nadmiarze". [tu czyli niemieckie ziemie a dokładnie gospodarstwo Niemca]
    W sumie po tej lekturze rozumiem dlaczego Niemcy chętnie jeżdżą na Islandię.
    Będąc na Islandii widzieliśmy wielu Niemców - i młodych i tych starszych i co ciekawe bardzo przypominali obraz tych Niemców o których pisze Anke.
    Co ciekawe jak zastanawiam się jak mam zwiedzać NZ - wynajętym autem czy pociągiem to mi pociąg odradzono bo właśnie cyt. "pociągiem jeżdżą niemieckie wycieczki". I to mówił mieszkaniec NZ.
    Mam inne obserwacje niż Twoje co do najgłośniej zachowujących się osób czy to w samolotach czy też w kolejkach na stoki czy też na ulicy - najczęściej są to albo Rosjanie albo Niemcy.
    I moje podróżnicze doświadczenie nauczyło mnie, że w każdym kraju można spotkać ludzi dobrych i złych - w końcu każdy kraj posiada więzienia z jakiegoś powodu. W każdym kraju spotykam ludzi, którzy chętnie pomogą, uśmiechną się i są otwarci i w każdym bywają ludzie smutni z jakiś powodów, wrogo nastawieni do turystów i w ogóle do ludzi.
    A Nową Zelandię polecam odwiedzić - Anke dobrze ją opisała. Kraj gdzie można włączyć luz wakacyjny i po prostu odpoczywać, nie ważne jaką ma się narodowość bo tam każdy skądś pochodzi bo Nowa Zelandia to kraj zbudowany przez emigrantów dla emigrantów:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za świetny komentarz! Zgadzam się, że w każdym narodzie są rozmaici ludzie. bo ludzie w ogóle różnią się od siebie. inaczej byłoby nudno. Ale mnie, podobnie jak prawie każdemu, zdarza się generalizować. Inaczej trudno byłoby w ogóle sformułować jakąkolwiek opinię. Ja patrzę na Niemców z innej perspektywy niż Anke Richter, i z innej perspektywy niż większość Polaków. Pewnie dlatego, że w Niemczech spędziłam długi i szczęśliwy czas i sppotkało mnie tam dużo dobrego od ludzi w moim otoczeniu. Ale może być inaczej...
    Nową Zelandię też bardzo chętnie bym zobaczyła. I Niemcy nie są mi do tego potrzebni! Z drugiej strony to na pewno bardzo trafne spostrzeżenie, że kraje imigrantów są bardziej otwarte niż inne.
    A książki niestety nie czytałam, a szkoda. No i Islandię też bym chętnie odwiedziła.1
    Serdecznie pozdrawia, i życzę dobrego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za życzenia, również życzę wszystkiego Dobrego w Nowym Roku i dużo lepszego niż w tym roku:-)
    Tak naprawdę chyba każdy człowiek, niezależnie od tego gdzie mieszka, co robi, po prostu chce być szczęśliwy na swój sposób, chce robić to co lubi, mieć jakieś poczucie bezpieczeństwa, jakiś własny kąt. Jesteśmy różni ale potrzeby miewamy podobne:-)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...