16 maja 2017

Dania - majówka nad zimnym morzem - cz. 2


W poprzednim poście zaczęłam relację z Danii. Byłam pełna dobrych chęci, żeby zmieścić się w jednym poście. Ale szkoda mi było zdjęć. Musiałam w którymś momencie przerwać. Dziś część druga (i ostatnia), a w niej fotograficzna opowieść o moich najważniejszych wrażeniach. Zapraszam!


Back to Rømø: Centrum wyspy jest pokryte pięknym sosnowym lasem. Oczywiście został on posadzony – naturalnie wszystkie wyspy na Morzu Watowym były łyse. Nawet na mapie obszary zalesione figurują pod nazwą „plantacja”. Jeśli chcemy odpocząć od wiatru, to świetne miejsce na spacer. Pomyślano nawet o najmłodszych stwarzając naturalny plac zabaw. Las płynnie przechodzi we wrzosowiska i suche łąki. Krajobraz, który uwielbiam. Między drzewami grasują sarny, które wieczorami pojawiają się nawet miedzy domami.










Dalej są już tylko typowe jutlandzkie wydmy z szumiącymi trawami. I plaża. Ale co to za plaża! . Podczas przypływu zupełnie zwyczajna: biały piasek, trochę muszli i fale. Ale podczas odpływu plaża może mieć nawet 2,5 kilometra szerokości. Różnice w poziomie wody dochodzą do 2,5 metra. Co 12-godzinne zmiany widać gołym okiem. Na Rømø są właściwie tylko 2 plaże: Sønderstrand i Lakolk. Ta druga to prawdziwe wygwizdowo położone od strony otwartego morza. Wiatr szaleje tam zwykle niemożebnie porywając chmury piasku, który robi niesamowite przedstawienie fruwając nisko nad mocno ubitym podłożem pełnym kolorowych muszelek. Wzdłuż plaży ciągną się piękne pagórkowate trawiaste wydmy. 









Sønderstrand na południowym krańcu Rømø jest mniej wietrzna, bo nieco zasłonięta. Zaopatrzeni w kalosze a nawet porządne buty trekkingowe, a latem na bosaka, podczas odpływu możemy wędrować  daleko, daleko w morze. W oddali widać niemiecki Sylt, a pomiędzy dwoma wyspami jest spora piaszczysta wysepka, na którą można przejść suchą nogą. A nawet przejechać. Na Rømø można jeździć po plaży samochodem (ach, ten park narodowy!). Trzeba tylko przestrzegać ograniczenia prędkości. Drewniane słupki wyznaczają bezpieczną trasę z Sønderstrand na wysepkę. Na Sylt niestety nie dojedziemy. Trzeba popłynąć promem z Havneby. Przepływający prom widać co kilkadziesiąt minut z plaży.












Sønderstrand to niesamowite miejsce. Nie mogłam się zdecydować, które zdjęcia zamieścić w tym poście – zrobiliśmy ich masę, a każde jest zupełnie inne. O tej porze roku, kiedy szaleją tu silne wiatry gnające znad morza chmury, niebo jest niesamowite. I co kilka minut zupełnie się zmienia. A jeśli dodamy do tego jeszcze efekt zachodu słońca, to zachwyt murowany.









Ja mogłabym tam siedzieć wiele, wiele dni. Rømø to świetne miejsce dla tych, którzy lubują się w pięknych plażach i w ogóle miejscach, gdzie natury więcej niż ludzi. Chociaż pewnie i w gorące słoneczne letnie dni jest tam przepięknie. I dla nikogo nie zabraknie miejsca.




2 komentarze:

  1. Jakie piękne plaże! Uwielbiam takie miejsca, gdzie więcej natury, a mniej ludzi...
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gosiu,
    Pod wpływem tych zdjęć i poprzedniego postu, zarezerwowałam pobyt dla naszej rodziny na wyspie Romo na majówkę 2018. Mam nadzieję na wykonanie równie pięknych fotografii i na ciekawy odpoczynek, jak nie to zgłoszę reklamację do Ciebie ;-)))
    dzięki za inspirację

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...