W Trier byliśmy po raz pierwszy. Pojechaliśmy zachęceni opiniami sąsiadów często spędzających nad Mozelą wakacje i pięknymi fotografiami, jakich pełno w sieci. To jedno z najstarszych niemieckich miast, założone jeszcze w czasach rzymskich i wciąż jeszcze posiadające zabytki z tamtego okresu (wpisane na listę światowego dziedzictwa kultury Unesco). Uchodzi też za jedno z najpiękniejszych miast w Niemczech. Może to kwestia pogody, ale aż tak się nim nie zachwyciłam. Na pewno miał też wpływ na mój odbiór spory tłok, który w Trier panował i rozstawione na głównej ulicy i rynku stragany wokół których kłębiły się tłumy kupujących. No cóż, dzień targowy. Szkoda tylko, że sam targ nie miał jakiego specjalnego uroku, a brzydkie kramy zasłaniały najsłynniejszy trierski (trewirski?) zabytek, czyli Porta Nigra (Czarna Brama). Zbudowano ją w czasach rzymskich z bloków szarego piaskowca, bez używania zaprawy.
![]() |
Porta Nigra (Czarna Brama) |
![]() |
Rotes Haus (Czerwony Dom) i Steipe |
![]() |
Judengasse (Ulica Żydowska) |
![]() |
Kościół Mariacki |
![]() |
Katedra Świętego Piotra |
![]() |
Wnętrze katedry |
Nieco posileni kontynuowaliśmy zwiedzanie kierując się do Bazyliki Konstantyna (zbudowana w III wieku naszej ery sala tronowa cesarza Konstantyna, przebudowana później na kościół - największy w Europie poza Rzymem budynek z początków pierwszego milenium), Pałacu Elektorskiego (Kurfürstliches Palais) i dalej do Kaiserthermen, czyli Term Cesarskich.
![]() |
Pałac Elektorski |
![]() |
Bazylika Konstantyna |
Termy Cesarskie i drugie trewirskie termy Barbarathermen było największymi oprócz znajdujących się w Rzymie termami łacińskimi. I rzeczywiście, już ich wielkość robi wrażenie. Pamiętając termy w Heerlen bardzo chciałam je zobaczyć. W przeciwieństwie do tamtych, wykopaliska Kaiserthermen nie zostały przykryte dachem. W przewodniku przeczytałam, że Kaiserthermen to tylko parę kamiennych murków, z przebiegu których można sobie przy pewnej dozie wyobraźni wyimaginować, jak wyglądały 2000 lat temu. Mimo tego nie poprzestaliśmy na obejrzeniu ich zza płotu, skąd rzeczywiście takie wrażenie robią. I czekała nas niespodzianka. Zachowała się znacznie większa część, tylko że znajduje się pod powierzchnią gruntu. Oczywiście nie można mówić o całym budynku, ale widać wielkość i kształt niektórych sal. Można też pochodzić zachowanymi korytarzami, które tworzą niezły labirynt. Imponujące.
![]() |
Termy Cesarskie |
Niestety nie mieliśmy szansy zobaczyć reszty zabytków, bo nie starczyło nam czasu. Może gdybyśmy spędzili więcej czasu w Trier udałoby się nam poczuć prawdziwego ducha tego miasta.
Na przeciwległym krańcu Eifel, w pobliżu Aachen i belgijskiej granicy leży Monschau, zwane "perłą Eifel". Jest to jedno z najlepiej znanych niemieckich miasteczek przygotowanych "pod turystów". Takich pięknych i malowniczych, że aż jakby sztucznych. W takich miasteczkach właściwie nie ma prawdziwego życia. Mieszkają tam głównie właściciele i pracownicy galerii, restauracji i sklepików z pamiątkami. Wszystko jest tylko na pokaz. Ale za to zadbane i rzeczywiście świetnie przygotowane. Mimo że właściwie unikamy takich miejsc, postanowiliśmy odwiedzić Monschau, bo mamy stamtąd miłe wspomnienia z czasów naszego mieszania w Aachen. Przy okazji mogliśmy pokazać je dzieciom (Misia nie pamięta raczej tego, co widziała jeszcze z perspektywy wózka). Niestety wybraliśmy niewłaściwy dzień - jak się okazało pół Aachen zapragnęło akurat w to słoneczne i ciepłe niedzielne popołudnie posiedzieć sobie w kawiarniach i restauracjach Monschau. A droga prowadząca do miasteczka jest bardzo wąska, z licznymi zwężaczami na stromiznach. Ale nic to. Kiedy wreszcie dotarliśmy do kotliny, mogliśmy do woli spacerować wąziutkimi uliczkami, na których czas jakby zatrzymał się parę wieków temu i podziwiać chylące się ze starości kamieniczki na rzeką Ruhr. Widoki naprawdę czarujące, człowiek czuje się trochę jakby znalazł się w bajce braci Grimm. Do tego jeszcze nastrojowe jesienne dekoracje - wrzosy i dynie - fiolet i pomarańcz ... Monschau ma swój urok o każdej porze roku. Pamiętam jak wyglądało pod śniegiem. Pewnie warto się tam wybrać przed Bożym Narodzeniem - podobno jest Weihnachtsmarkt, musi być wyjątkowy w takiej oprawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz