No właśnie, ze Stuttgartu... Jak wiecie (w każdym razie stali czytelnicy), ze Stuttgartem łączy mnie wiele. Ciągle jeszcze tęsknię za tym miastem, w którym spędziłam kilka pięknych lat i mam wielu przyjaciół. Niestety rzadko tam bywam, z reguły raz w roku i tym razem muszę jeszcze na to poczekać. Ale chętnie znalazłabym się tam chociaż na chwilę. Właśnie w grudniu. No, może raczej przed Świętami, bo same Święta wolałabym spędzić z rodziną w Gdańsku. Ale grudzień to właśnie taki czas, który w Niemczech jest zawsze barwny i zapada w pamięć, bo to czas licznych spotkań z przyjaciółmi, znajomymi, kolegami z pracy, klubów i stowarzyszeń. Spotkań przy Glühwein-ie, najczęściej na świątecznych jarmarkach. Weihnachtsmarkt to cała instytucja. Instytucja, której bardzo mi w Holandii brakuje. Tutaj też są jarmarki, ale z reguły trwają jeden dzień i to raczej za dnia. I bardziej chodzi w nich o zakup prezentów czy ozdób niż o wspólne spędzenie czasu, jak to jest w Niemczech. Nie mają też takiego uroku; byle jakie stragany i brak jakichkolwiek odniesień do Bożego Narodzenia (typu szopki) jakoś nie pozwalają mi czuć się tam dobrze. Po prostu nie jest "gezellig", a tym bardziej "gemütlich". W zeszłe Święta załapaliśmy się przynajmniej na coś przypominającego Weihnachtsmarkt w centrum Amsterdamu. Tylko namiastka, ale zawsze coś. Tym razem musieliśmy się zadowolić żałosnym festynem na Museumplein i lokalnym erzacem. Nie złożyło się niestety, żeby udać się na prawdziwy jarmark.
I oto w Święta zaglądam do poczty, a tam niespodzianka! Z mojego kompa wyskakują jak z pudełka zdjęcia tegorocznego Weihnachtsmarktu w Stuttgarcie. Przysłał je Rafał, mieszkający tam i czytający mojego bloga. Zrobiło mi się bardzo miło. Nie tylko dlatego, że mogłam zobaczyć stuttgarcki Markt, którego nie dane mi było obejrzeć w naturze już od lat czterech. Ale też dlatego, że wspaniale jest czuć kontakt z czytelnikami. To dla mnie bardzo pozytywne doświadczenie, świetne jako podsumowanie blogowania w roku 2014.
Rafał zgodził się na opublikowanie jego zdjęć, więc oto i one. Z dedykacją dla wszystkich, którzy czują się związani z tym blogiem. Dzięki Rafał!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz