10 marca 2016

Szczepić, nie szczepić - jak to robią Holendrzy

O szczepionkach głośno od lat. Ruchy antyszczepionkowe działają coraz prężniej. Za sprawą terminu szczepienia dziewczynek przeciw HPV przypadającego w trzynastym roku temat dotknął ostatnio również nas. 




W Holandii szczepienie na HPV jest bezpłatne, ale nieobowiązkowe. Każda rodzina musi zdecydować sama. Szczepi się około 60% dziewczyn. Unikanie szczepień ma w Holandii silną tradycję.
Wynika nie tylko z obaw przed działaniami niepożądanymi szczepionek, ale i ze względów religijnych. Szczepień nie uznają ortodoksyjni kalwiniści wierzący w przeznaczenie. Twierdzą, że Bóg i tak zdecydował, co z każdym z nas się stanie, szczepienie to próba "oszukania" przeznaczenia. Jednym słowem realizują zasadę "Bóg dał, Bóg wziął...". Jako że my akurat mieszkamy w tzw. pasie biblijnym i w okolicy mamy kilka miasteczek z przewagą kalwinistów, dzięki temu podejściu prawie co roku mamy lokalną epidemię krztuśca i odry. RIVM (Królewski Instytut Zdrowia Publicznego i Środowiska), który odpowiada za szczepienia próbuje walczyć. Na obowiązkowe szczepienia wzywa wysyłając kartę, na której już w pierwszym zdaniu jest informacja o odpowiedzialności karnej za niepoddanie dziecka szczepieniu. Ale z HPV to już inna historia... Tu trzeba inaczej. RIVM prowadzi silną kampanię promującą to szczepienie. Jestem pod wrażeniem. Jak zwykle w Holandii jest ona bardzo profesjonalna. Pewnie kosztuje drożej niż całe to szczepienie. Rodzice każdej dziewczynki w wieku 12 lat dostają najpierw pakiet startowy. Oprócz listu do rodziców jest i list do samej zainteresowanej. W Holandii młodzież powyżej 12 lat ma prawo samodzielnego podejmowania decyzji, chociaż wymagana jest także zgoda rodziców. RIVM zachęca więc do wspólnego podejmowania decyzji.  Kolorowa broszura informacyjna napisana jest więc odpowiednio dla nastolatek. Sporo w niej o strachu przed zastrzykiem i możliwych reakcjach koleżanek. Zasadnicze fakty są przedstawione w bardzo prosty sposób. Są też plusy i minusy szczepienia. Ale głównie zachęty do rozmowy w domu i poszukiwania informacji. Tu na RIVM można oczywiście liczyć. Na stronie instytutu jest sporo informacji, również w formie pytań i odpowiedzi i filmiku (także na yt). RIVM udostępnia też ulotki producenta szczepionki i publikuje namiary na instytucję dokumentującą działania niepożądane (również w broszurze informacyjnej). Najważniejsze, że jest informacja o tym, że szczepionka chroni tylko przed 2 szczepami wirusa, które odpowiadają za ok. 70% zachorowań na raka szyjki macicy, więc jej zastosowanie nie zwalnia od profilaktyki. Przekonująco obiektywne.




Niektóre pytania w broszurce i na stronie RIVM za to mnie zastrzeliły. Czy szczepienie może spowodować łysienie? Czy może zaburzać miesiączkowanie i prowadzić do niepłodności? Jakie wady genetyczne może wywołać u przyszłych dzieci urodzonych przez zaszczepioną dziewczynę? Włosy zjeżyły mi się na głowie. Ale na krótko. Misia wróciła ze szkoły z wiadomością, że ktoś się nie zaszczepi, bo nie lubi zastrzyków, a mama innej koleżanki uważa, że sama szczepionka powoduje raka. Więc poczytałam lokalne strony antyszczepionkowe. I rzeczywiście, jest tam cała masa podobnych informacji. Czyli RIVM po prostu reaguje.

Ciekawym posunięciem jest zmiękczanie pacjentki, czyli właśnie przysyłanie informacji na kilka tygodni przed właściwym zaproszeniem na szczepienie. Dzięki temu jest czas na zastanowienie się, poszukanie informacji i podjęcie decyzji bez emocji.

Za to sama akcja szczepienia przyprawia mnie o zawrót głowy. Wygląda jak z biało-czarnych fotografii pokazujących pierwsze masowe szczepienia przed wielu laty. Gorzej niż za moich dziecięcych lat, gdy staliśmy w kolejce przed gabinetem szkolnej pielęgniarki. Tu w ogóle nie  ma mowy o żadnej prywatności czy intymności. Ani tym bardziej o badaniu lekarskim. Dotyczy to w ogóle wszystkich szczepień w Holandii. Ale w przypadku szczepień u mniejszych dzieci wszystko odbywa się zawsze w tych samych miejscach, co prawda tylko wynajmowanych na jeden dzień w miesiącu, ale jednak. Jest obecny lekarz, który wprawdzie nie bada dziecka, ale przynajmniej je ogląda i pyta, czy nie chore. No i towarzystwo mniejsze. Szczepienie na HPV  to impreza specjalna. Wszystkie 12-latki z całego 150-tysięcznego miasta dostają zaproszenie na ten sam termin, a cała akcja ma miejsce w ... hali sportowej. Kolejka jak w latach osiemdziesiątych po cytryny. Kilka stanowisk rozłożonych po prostu na stoliku. W ręku kurtka, wręczamy pani kartę szczepień i wypełnioną ankietę o braku przeciwwskazań i już można się rozebrać w obecności 200 innych dziewczyn i ich rodziców, młodszego rodzeństwa, którzy przypatrują się uważnie reakcji na ukłucie. Dobrze, że na dworze tego nie robią. Byłby już całkiem trzeci świat...  



źródło

3 komentarze:

  1. Niestety wciąż bardzo wiele osób bagatelizuje możliwość zakażenia. Warto też wykonać od czasu do czasu hpv test, aby upewnić się o swoim zdrowiu.

    OdpowiedzUsuń
  2. No, tak, trudno uwierzyć w coś, czego nie widać (=nie daje objawów). Profilaktyka to dobra rzecz. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że jest to tak rzadko poruszany temat w Polsce. Powinno się mówić zarówno o szczepionkach na HPV ale także uważam, że ważnym aspektem jest jest badanie hpv jak i zarówno cała diagnostyka, któa jest bardzo, bardzo zaniedbana

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...