6 grudnia 2019

Rembrandt rzutem na taśmę


Kończący się rok 2019 stał w Holandii pod znakiem Rembrandta. Nic dziwnego - właśnie minęło 350 lat od śmierci tego najbardziej chyba rozpoznawalnego holenderskiego malarza, mistrza Złotego Wieku. Z Złoty Wiek to przecież czas, z którego Holendrzy są najbardziej dumni. Chociaż dziś pojawiają się wątpliwości dotyczące etyczności wielu ówczesnych działań Holendrów, to nie da się ukryć, że była to epoka największych sukcesów geograficznych, handlowych, finansowych i artystycznych. A Rembrandt van Rijn stał się ikoną tamtych czasów.
Nie wypada więc go zaniedbywać, zwłaszcza w tym roku. Dlatego i ja poświęciłam trochę czasu na bliższe poznanie artysty. I o moim największym odkryciu dziś wam opowiem.


Z okazji Roku Rembrandta specjalne wystawy i pokazy zaplanowały wszystkie muzea, w których kolekcjach znajdują sie jego dzieła. Najwięcej, rzecz jasna, Rijksmuseum, które jest właścicielem pokaźnej kolekcji obrazów malarza. To tam właśnie, na honorowym miejscu Wielkiej Galerii podziwiać można słynną "Straż nocną", a właściwie "Oddział kapitana Fransa Banninga Cocqa". Przed tym olbrzymim płótnem przez cały dzień kłębi się tłum zwiedzających. Ale cóż, tego widoku nie można sobie odpuścić. Tego lata obraz był badany i nieco odnawiany, a wszystko to toczyło się w galerii na oczach turystów - jedynie za szybą. 

Rijksmuseum pokazało w tym roku kilka wystaw poświęconych Rembrandtowi. Ostatnia - prezentująca związki malarstwa niderlandzkiego i hiszpańskiego - jest jeszcze otwarta (do 19.01.2020). Po raz pierwszy wystawiono też absolutnie całą kolekcję obrazów i rysunków malarza.

Nieco mniejszą, ale też ogromną, popularnością cieszą się obrazy Rembrandta w Mauritshuis w Hadze. Tutaj też było kilka ciekawych eventów, m.in. specjalna ekspozycja dla dzieci Hallo Rembrandt! Aktualnie można jeszcze zobaczyć wystawę poświęcona uczniowi Rembrandta Nicolasowi Maesowi.

Na pewno warto też zajrzeć do Lejdy, gdzie w Museum De Lakenhal wciąż możecie obejrzeć wystawę prezentującą najwcześniejsze dzieła mistrza. Nie każdy wie, że to właśnie w tym mieście urodził się i wychował Rembrandt. To tu odkrył też i szlifował swój talent. Zapewne to właśnie w tym pięknym mieście obserwował grę promieni słonecznych na wodzie i ścianach kamienic. Mimo że zapisał się na tutejszy słynny uniwersytet, nigdy nie rozpoczął studiów. Zamiast tego uczył się rysunku u Jacoba van Swanenburgha. Prawdziwym wielbicielom mistrza polecam przechadzkę śladami Rembrandta. Za jedyne 6,95 euro można w informacji turystycznej zakupić plan trasy. Jej najważniejszym punktem jest wizyta w pracowni młodego Rembrandta przy Langebrug 89. Obejrzycie tam rekonstrukcję jego pierwszego atelier i ciekawy pokaz video.

O życiu mistrza można było dowiedzieć się też całkiem sporo z wystawy "Rembrandt i Saskia: miłość w Złotym Wieku" , pokazywanej w Leeuwarden. Niestety, z przykrością stwierdzam, że jej nie widziałam. Jakoś mi nie po drodze było do Fryzji... Szkoda.

Za to w końcu wybrałam się z dziećmi do Museum Het Rembrandthuis, czyli amsterdamskiego domu Rembrandta. Lata całe unikaliśmy tego niewielkiego muzeum nie wierząc, że może być ciekawe. I to było moje największe odkrycie roku! Muzeum mieści się w domu, w którym mistrz mieszkał przez wiele lat z rodziną. Tam przeżył czas wspaniały i ten najgorszy - śmierć ukochanej żony i syna, bankructwo. Tam rysował, malował i kolekcjonował ciekawe eksponaty, których wizerunki utrwalał jako tło na obrazach. 



Dzięki dokładnej inwentaryzacji jego majątku udało się dokładnie odtworzyć wygląd mieszkania. Zobaczycie tam więc meble, których używał i całe wyposażenie, a także część zbiorów malarza. Czego nie zobaczycie? Na pewno jego obrazów. Ale nie o to tu chodzi. W pracowni Rembrandta można obejrzeć prezentację pokazującą, jak mistrz lub jego uczniowie przygotowywali farby. Usłyszycie też cały wykład o farbach z czasów Złotego Wieku. Klimat podobny, jak w filmie "dziewczyna z perła" - chociaż ten oczywiście dotyczył innego mistrza epoki Johannesa Vermeera. Co ciekawe, pan, który robi te prezentacje, pochodzi nie z Holandii, ale z USA.



 

Na samej górze odkryjecie laboratorium Rembrandta, udaną interaktywną prezentację metod badawczych i konserwatorskich, stosowanych przez historyków sztuki. Świetnie pokazane, łatwe w odbiorze, nawet przez dzieci. Naprawdę warto, ale spieszcie się, bo laboratorium będzie czynne tylko do 16.02.2020!





Ale najbardziej spodobał nam sie warsztat drukarski na I piętrze. Dla niezorientowanych: Rembrandt nie tylko malował, ale i rysował. A właściwie zajmował się linorytem. Czyli robił rysunki metodą robienia rys na płytach miedzianych. A jeszcze dokładniej: "rysował" na wosku wylanym na takie płyty, a potem wytrawiał je kwasem, dzięki czemu rysy pojawiały się na metalu. Taka płyta stawała się matrycą, którą odbijano na prasie drukarskiej. Oczywiście po jednej sztuce na raz. To właśnie na takich rysunkach robił majątek Rembrandt - w przeciwieństwie do płócien, na niewielki wydruk na czerpanym papierze mógł sobie pozwolić prawie każdy mieszkaniec Amsterdamu.





Właśnie taki warsztat drukarski zrekonstruowano w Domu Rembrandta. I jest używany. Kilka razy dziennie miła pani pokazuje małym grupom, jak działa ta technika. Oczywiście na kopiach płytek mistrza. Idźcie koniecznie na taki pokaz. I zgłoście się do pomocy przy kręceniu korbą. Pomocnicy dostają na pamiątkę własnoręcznie wydrukowaną kopię rysunku malarza - bezcenne!



4 komentarze:

  1. Bardzo interesujący artykuł. Dowiedziałam się wielu nie znanych mi informacji o Artyście. Szkoda, że mamy tak daleko do Amsterdamu.
    Lekkie pióro autorki i ciekawa galeria zdjęciowa dlatego fajnie czyta się ten artykuł.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie za miłe komplementy! Pozdrawiam

      Usuń
  2. Kapitalna strona, polecam bardzo https://cbradio.waw.pl/ bloga z artykułami o różnej tematyce.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...