Holenderska zima

Według kalendarza mamy środek zimy. Tymczasem zimy jeszcze u nas w tym roku nie było. Chociaż generalnie w sumie mi się to podoba, to jednak czegoś brakuje... Zwłaszcza dzieciom. Bo co to za zima bez mrozu i śniegu? No właśnie, przymrozek (taki, żeby chociaż szron na trawie i autach było widać) był w nocy może ze 4 razy. Śnieg prószył tylko raz i nie utrzymał się nawet przez pół godziny. Za to mamy aurę typową dla klimatu morskiego. Sporo deszczu, wyjątkowo silne wiatry i wysokie temperatury. W ostatnich tygodniach właściwie przez cały czas około 10 stopni. 6 stycznia zanotowano najwyższą styczniową temperaturę ever - 14,7 stopnia. I wydawało się, że ze średnią 5,7 styczeń będzie również najcieplejszym styczniem w historii. Ale nic z tego: ten rok zajął pod tym względem dopiero ósme miejsce (od 1901, kiedy rozpoczęto regularne pomiary), co dowodzi, że tego roczna pogoda nie jest jakaś wyjątkowa dla Holandii. Najcieplejszy był podobno styczeń 2007 (średnia 7,1 stopnia). 

My akurat dotychczas załapywaliśmy się na mroźne i śnieżne zimy, które panowały w kilku poprzednich latach. I takiej pogody raczej się spodziewaliśmy. Ale w tym roku chyba już nic z tego. Prognozy sugerują równie wysokie temperatury w najbliższych tygodniach. Oby tylko było trochę słońca, bo  tego jak na lekarstwo... Najczęściej jest po prostu szaro, buro i ponuro - jak widać na zdjęciach. Tylko kilka razy udało się nam zrobić zdjęcia przy słonecznej pogodzie. 

Tak w tym roku uczą się jeździć na nartach dzieci z naszej szkoły:

Nauka jazdy na nartach - podobno nasza szkoła jako jedyna w całym kraju ma takie lekcje. A pani zadbała o PR - zdjęcie pochodzi z artykułu w lokalnej gazecie.

A tak wyglądają już niektóre drzewa:

Czy holenderska zima może wyglądać inaczej? O tym następnym razem!