![]() |
Warto porównywać ubezpieczenia, ale i tak świadczenia medyczne zawsze będą drogie ... (independer.nl, zorgwijzer.nl) |
Otóż to. W Polsce najłatwiej (herezja, nie?) - płaci się na NFZ, a on w zamian niewiele daje. Czyli wybór jest pomiędzy płaceniem potem za prywatne leczenie jednostkowo a wykupieniem pakietu usług w prywatnej sieci. W Niemczech trzeba się zdecydować na konkretną kasę chorych (jak ktoś tego nie zrobi, to mu wylosują), ale dużych różnic pomiędzy nimi nie ma. Składka może się różnić może o jakieś pół procenta (pensji brutto), a świadczenia podobne. Niektóre kasy są nieco bardziej zorientowane na szkolenia osób z chorobami przewlekłymi, inne finansują częściowo terapie alternatywne, niektóre podobno od niedawna dają jakiś bonus (oddają trochę kasy na koniec roku) osobom niekorzystającym ze służby zdrowia (lub korzystającym minimalnie). A w Holandii nie dość, że firm ubezpieczeniowych bez liku (ostatnio dołączyły nawet duże sieci sklepów - coś jak tanie karty na komórki), to jeszcze liczba pakietów woła o pomstę do nieba. Jednym słowem ilość możliwości olbrzymia, a konsekwencje złego wyboru w niektórych przypadkach mogą być poważne.
Ubezpieczenie zdrowotne jest oczywiście obowiązkowe. Ale nie działa z automatu - tu pracodawca nic nie załatwi i nie zapłaci, składki płaci się z pensji netto i z własnego konta. Ubezpieczenie podstawowe to świadczenia gwarantowane ustawowo - co nie zmienia faktu, że cena może być różna u różnych ubezpieczycieli. W jego skład, najogólniej rzecz ujmując wchodzi opieka lekarza rodzinnego, świadczenia szpitalne, opieka na ciężarną i poród, leki, opieka specjalistyczna. Czyli teoretycznie to, co najważniejsze, więc niby można być spokojnym, zwłaszcza że składka wynosi ok. 90-100 euro za osobę, czyli do przełknięcia. Za dzieci nic się nie płaci, ale już za niepracujących współmałżonków pełną składkę. Niestety, wcale nie jest tak różowo, bo za część wymienionych świadczeń i tak będzie trzeba potem płacić. Mamy bowiem tzw. eigenrisico, czyli udział własny. W roku 2014 będzie wynosił 360 euro. Czy na przykład za leki, wizyty u specjalisty, badania dodatkowe, a nawet utrzymanie w szpitalu trzeba samemu płacić, do wyczerpania tej sumy. Dopiero potem płaci ubezpieczyciel. Zrozumienie algorytmu nie jest łatwe - przybyszom nieraz skacze ciśnienie po otrzymaniu rachunku do samodzielnego zapłacenia. Ale to tylko początek.
Ubezpieczenie podstawowe nie obejmuje wielu świadczeń. Na przykład okularów czy soczewek korekcyjnych, fizjoterapii, antykoncepcji (powyżej 21 lat). No i oczywiście leczenia stomatologicznego! Tu można liczyć tylko na doraźną pomoc w razie bólu (do 250 euro). A więc co roku stajemy przed wyborem. Wykupić ubezpieczenia dodatkowe, czy podjąć ryzyko, zaoszczędzić co miesiąc kilka-kilkadziesiąt euro i w razie czego płacić z własnej kieszeni. Młodzi i zdrowi niekiedy oszczędzają. Ale wystarczy złamać nogę i koszty mogą nas przerosnąć. Większość więc dopłaca. Tylko jaki pakiet wybrać? Najłatwiej chyba z dentystą: z reguły pakiety obejmują całe leczenie do 250, 500 lub 750 euro. ryzyko oszacować można dość łatwo: 2 przeglądy ze zdjęciem kamienia, plus profesjonalne czyszczenie, ewentualnie rentgen to ok. 250 euro. Plus 2 plomby na rok, mamy 500, korony i reszta protetyki - koszty na pewno powyżej 750 euro. Ale reszta? Plany prokreacyjne można sobie też ustalić, podobnie jak przewidzieć, czy dziecku potrzebny będzie aparat na zęby, ergoterapia, a nam fizjoterapia kręgosłupa. Ale co ze zdarzeniami nagłymi i nieprzewidywalnymi, wypadkami, urazami? Jak tu wybrać? My z reguły korzystamy z internetowych portali porównujących oferty. Pomagają dokonać wyboru w oparciu o kluczowe dane dotyczące stanu zdrowia rodziny. Można porównać oferty i bezpośrednio zawrzeć umowę (niekiedy ze zniżką). Z mojego doświadczenia wynika, że ubezpieczenie dodatkowe zwykle nie wystarcza. Ale z drugiej strony, nawet gdy płacimy za konkretny pakiet, nieraz okazuje się, że nie mamy w nim właśnie tego, co w danym roku okazało się niezbędne.
I stąd moje dylematy... Do końca tygodnia trzeba wypowiedzieć umowy, o ile chcemy zmienić ubezpieczyciela, zmian w zakresie w obrębie jednej formy można dokonać do końca grudnia. Mamy kryzys, ceny rosną, zakres świadczeń maleje, eigenrisico podnieśli znów o 10 euro. Dlatego w tym roku temat bardziej gorący niż zwykle. Radio i tv aż huczą od reklam z tej branży, strony porównywarek ledwo chodzą, wszyscy szukają korzystniejszych opcji. Niestety, nie ma tu mądrych, o słuszności decyzji przekonamy się dopiero za rok. Oby zdrowi i niezbyt uszczuplonym portfelem...