13 września 2013
Wrzesień na wrzosowisku
Krajobraz Holandii jest niewątpliwie uspakajający. Pola, pola, łąki, woda, płasko jak na stole. No trochę przesadzam, to nieprawda, że jest całkiem płasko. Ale często dość monotonnie, co mnie raczej rozprasza. Brakuje mi krajobrazów nieco bardziej przypominających rodzinne strony. Czyli morza, piasku, morenowych wzgórz, polodowcowych jezior rynnowych. Niestety na to wszystko nie mam tu szans. Z wyjątkiem morza, ale moim zdaniem holenderskie plaże nie umywają się do polskich. Za to w naszej okolicy są piękne sosnowe lasy - Veluwe. I wrzosowiska. Znacznie rozleglejsze niż kaszubskie. Piękne zwłaszcza o tej porze roku - w Holandii wrzosy kwitną we wrześniu, nie w sierpniu jak w Polsce. Ja, jak już pisałam, jestem miłośniczką Kootwijkerzand, czyli ruchomych wydm, częściowo porośniętych kępami drzew, wrzosów i pięknych wysokich, szeleszczących na wietrze traw. Tam dopiero można odzyskać spokój duszy...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz