6 września 2013

Jak zostałam aktywistką

Demokracja rządzi się swoimi prawami. Ta w skali makro i ta w skali mikro. Ale jak się okazuje te prawa mogą w różnych miejscach być inne. Weźmy radę rodziców w szkole. Jak pamiętam w Polsce trzeba było zawsze szukać jeleni, którzy po długich targach zgodzą się na wybór przez aklamację - głosami wszystkich pozostałych cieszących się jak gwizdki, że to nie na nich padło. Jak jest teraz, nie wiem, ale coś mi mówi, że niewiele się zmieniło. W Niemczech chętnych było z reguły dosyć, ale oczywiście przegłosować trzeba było. Ordnung muss sein. A w Holandii? Są chętni, ale chyba za mało, bo jedna z kierowniczek zamieszania w naszej szkole autorytatywnie stwierdziła, że muszę się do rzeczonej rady włączyć. W końcu muszę coś robić zamiast nudzić się w domu. A grupa fajna jest i nieźle zintegrowana. No niby fakt, przynajmniej już nikt nie będzie się dziwił, że nie pracuję nigdzie jako ochotnik (w tym kraju, gdzie 57% społeczeństwa robi coś w ramach wolontariatu to wstyd nie pracować i nie być vrijwilliger). No a jak się jeszcze wydało, że w Niemczech w różnych radach siedziałam, to już nie było zmiłuj. "To zadzwonię do przewodniczącej, że w to wchodzisz." "No ale czy ja dam radę, bo wiesz, mój holenderski... No i czy mnie w ogóle wybiorą..." "No właśnie cię wybrałam. A reszta? Niech się cieszą, że się zgłosiłaś. A jak nie, to niech się sami zgłoszą!" Amen. No i teraz muszę działać... Lista aktywności wygląda imponująco. To nie niemiecka rada powołana do patrzenia kierownictwu szkoły na ręce i wydawania opinii o zmianach w imieniu rodziców. Tu rada ma organizować właściwie wszystkie szkolne eventy. Będzie z 15 na rok. Skala od przeciętnej po dużą. No to wpadłam. Jestem odpowiedzialna za organizację imprezy wielkanocnej i Avond4daagse. Będę musiała załatwiać, negocjować, organizować... Na szczęście członkowie rady mają sporą autonomię. Nikt nie próbuje się czepiać, bo usłyszy tekst cytowany już wcześniej: "Nie podoba się? To sam się zgłoś i załatw." Aż dziwne, że zamiast powszechnie stosowanej holenderskiej metody "polder model", czyli mozolnego dochodzenia do kompromisu w długotrwałych debatach,  w tym przypadku stosuje się metodę faktów dokonanych. Dzięki temu pierwsze w tym roku szkolnym zebranie trwało tylko 1,5 godziny. I było nadspodziewanie dużo ciasteczek!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...