Poza tym wydaje mi się, że naród raczej mały, bez poważnego (dzisiaj) wpływu na świat, za to z pewnym kompleksem, wynikającym z utraty dawnej handlowej i kolonialnej świetności, próbuje iść zawsze w awangardzie nowoczesności. Widać to między innymi w zmianach językowych: Holendrzy przyswajają bardzo wiele słów angielskich i w każdej rozmowie wtrącają stale angielskie zwroty.
A więc trudno tu szukać tej magicznej atmosfery świąt, czy to Bożego Narodzenia czy Wielkanocy, którą my znamy z dzieciństwa. Trudno nawet od kogokolwiek dowiedzieć się czegokolwiek na temat holenderskich tradycji. A jednak, jeśli dobrze się przypatrzymy, może uda się nam coś wypatrzeć...
Dziś Niedziela Palmowa. W Polsce wszędzie kolorowe palmy, już czuje się przedsmak Świąt. W Niemczech też były palmy, dosłownie gałązki palmy z dodatkiem bukszpanu, ozdobione kwiatami i wstążkami. A w Holandii? Niespodzianka! I tu w niektórych kościołach są palmy, które dzieci wykonują same! Palmpasenstok to krzyż z listewek owiniętych kolorową bibułą, na którym wiesza się specyficzne ozdoby. Na środku powinna być ozdoba z czerwonej bibuły symbolizująca Chrystusa na krzyżu, ewentualnie z naklejonym sercem. Ale zauważyłam, że ten zdecydowanie religijny element nie jest trendy. Na szczycie krzyża nabija się kogutka z ciasta (dostępne w piekarniach i supermarketach) – symbol chleba z ostatniej wieczerzy. Kształt kogutka nie jest dla mnie do końca jasny, chyba tylko poprzez związek z wielkanocnymi jajkami. Same jajka też się zawiesza, dziś raczej w wersji czekoladowej. Do tego 30 rodzynek na nitce, jako 30 srebrników Judasza, plus ewentualnie gałązka bukszpanu. Wiele dzieci podeszło do sprawy kreatywnie (również objaw tutejszego podejścia do tradycji) i ozdobiło swoje palmy sznurkami słodkich pianek lub chipsów. W sumie „palmy” wyglądały ładnie, i skojarzyły mi się z naszymi koszyczkami ze święconką. Choć to niestety nie to samo; brakuje tego wyjątkowego zapachu roznoszącego się po kościele. Sprzed kościoła dzieci przemaszerowały w procesji wokół wsi - w roli osiołka wystąpił kucyk, na którym jechała jako Jezus dziewczynka w białej szacie i kasku jeździeckim, ale nie czepiajmy się szczegółów. Palmy zostały poświęcone przy użyciu kropidła w kształcie szczotki klozetowej (chyba jest tu kiepska podaż akcesoriów kościelnych) i w ten sposób poznaliśmy jedną z wymierających holenderskich tradycji.
Holendrzy mają swoje tradycje, tylko nie zawsze są one związane wprost z religią, i żeby te tradycje dostrzec, dowiedzieć się czegoś o nich to trzeba po prostu z Holendrami przebywać, obchodzić uroczystości z Holendrami, i wtedy jest szansa że opowiedzą o nich. Brak narzucania innym swoich tradycji wynika również z ich poczucia tolerancji.
OdpowiedzUsuńŻeby rozgryźć Holendrów nie można tylko patrzeć na nich z boku, trzeba jeszcze z nimi rozmawiać, i dopytywać się.
Dla nich często wystarczy, że na święta są razem, grają wspólnie w gry zespołowe i nie mają manifestacji na zewnątrz. Mają zupełnie innego ducha.
Ja oczywiście przebywam z Holendrami tylko w sytuacjach społecznych, a nie w domu. Więc nie wszystko widzę. Wiem to, z czym spotykam się, gdy do kogoś pójdę, w szkole, w kościele itp. I to, o co dopytam, a pytam dużo. I nie za wiele widzę tych tradycji. A szukam nie koniecznie tego, co związane z religią. I znajduję niewiele. I najczęściej po długim szukaniu (najlepiej w źródłach pisanych). Tych domowych tradycji też nie widzę za dużo. Jasne, każda rodzina ma swoje tradycje, kiedy się spotykają, w jakiej konfiguracji spędzają święta itp. Ale już tradycyjnych potraw - niekoniecznie "historycznych", tylko po prostu powtarzanych co roku w danym dniu czy czasie, nie lubią. Spędzanie czasu razem jest super i bardzo mi się podoba. Włącznie z grami planszowymi - moja rodzina zresztą mimo, że nie holenderska, też ma na tym punkcie bzika. Ale mimo wszystko nie widzę różnicy pomiędzy spędzaniem wolnej niedzieli, a jakichkolwiek świąt. Tradycja wspólnego nic-nie-robienia w piżamach przez cały świąteczny dzień, to dla mnie niewiele. Ale chętnie usłyszę od Ciebie o innych. :)
UsuńCzęsto Holendrzy traktują święta jako po prostu dzień wolny i spędzają go leniwie w domu. Przykładowo mój chłopak Holender nie zwykł celebrować świąt i był wręcz zaskoczony Polską tradycją.
OdpowiedzUsuń