4 marca 2013

Zasługi Greya


Zeszłego lata jako rasowy info‑maniak, preferujący tygodniki z przewagą treści nad formą, w drodze na urlop do Austrii na stacji benzynowej nabyłam mój ulubiony Spiegel. Zdziwiona czytałam recenzję książki, która właśnie ukazała się w Niemczech i oczekiwano, że zrobi karierę podobną jak w USA. Zainteresowało mnie, dlaczego Spiegel poświęcił tej książce aż 3 strony.
Kto zna Spiegla wie, że teksty są tam wręcz gęste od treści, a druk mały (zdecydowanie mniejszy niż w polskim Wprost czy Newsweeku, można porównać może z Polityką). Tymczasem recenzja nie była dobra, wręcz przeciwnie. Przetrawiłam i postanowiłam nie czytać. Wkrótce sława Greya przeniosła się i do Polski. Nawet moja ulubiona blogerka, Joanna Gorzelińska (Wprost), napisała niedawno o tym fenomenie we wpisie pod celnym tytułem „Wszyscy czytają Greya”.

Niedawno chorowałam. Koleżanka, chcąc mi umilić czas przymusowego pobytu w czterech ścianach, zaproponowała, że przyniesie egzemplarz, który ostatnio dostała w prezencie w będąc w Polsce. A niech tam, zawsze to jakieś słowo drukowane po polsku. Na dodatek na papierze (ciągle preferuję). Wprawdzie książka z założenia ma raczej nie obniżać gorączkę, lecz rozpalać i wywoływać wypieki, ale wzięłam z wdzięcznością. No cóż, faktycznie to „lekka” literatura (?). Czyta się szybko i łatwo, choć tłumaczenie pozostawia wiele do życzenia. Zwłaszcza wieloznaczności tytułu nie udało się właściwie oddać. Opisy dosłowne do bólu (!).

Przeczytałam, zrozumiałam i chyba szybko zapomnę. Ale wciąż nie rozumiem jak Grey stał się takim fenomenem? To przecież tylko kolejne wcielenie romantyczno‑erotycznych (romantyczno‑pornograficznych?) harlekinów.
Czy tak bardzo jesteśmy nieszczęśliwe (statystyczny czytelnik to podobno kobieta około 40‑tki, z kilku(nasto)letnim stażem małżeńskim/związkowym)? Tak wiele brakuje w naszym życiu? I czego? Bardziej romantyzmu? Czy ostrego seksu, co najmniej na granicy sado-maso? Spełniania erotycznych fantazji? A może chodzi o połączenie obu tych rzeczy?
Jeśli dodamy pogoń za kasą, gadżetami typu BlackBerry, iPad i sportowe Audi, to mamy rozwinięcie bajki o Kopciuszku na miarę drugiej dekady XXI wieku, kolejną wersję po „Pretty woman”, „Dzienniku Bridget Jones” itp.
A może, jak zauważył recenzent Spiegla, ta książka przemawia trafnym odniesieniem do dzisiejszego konsumpcjonizmu? Wszystko jest na sprzedaż, wszystko można kupić. Ważne, żeby strategia marketingowa była trafna, żeby dotrzeć do targetu i odpowiednio skonstruować umowę (uwaga na mały druczek!). Bo to rzeczywiście jeden z ważnych aspektów fabuły: związek Anastasii i Greya to kontrakt, którego szczegóły są dokładnie sformułowane na piśmie. A ich relacja seksualna ma być postrzegana jako „praktyka zawodowa”. No cóż, znak naszych czasów…

Jedno jest pewne. Jeżeli rzeczywiście WSZYSCY CZYTAJĄ GREYA, to trylogia będzie mieć niewiarygodne zasługi dla polskiego społeczeństwa. Zasadniczo zwiększy poziom czytelnictwa! Przynajmniej za rok 2012 i 2013. Statystyki mówią, że w roku 2011 jedynie 56% Polaków miało jakikolwiek kontakt z książką, a średnio na osobę przypadło nieco ponad pół przeczytanej pozycji (wliczając lektury szkolne). Teraz jest inaczej! Zakładając, że większość przeczyta aż TRZY tomy Greya, czytelnictwo wzrośnie do nieznanego od dawna poziomu prawie 2 książek na osobę.

To rzeczywiście fenomen!!

P.S. Zajrzałam jeszcze do netu. Na aktualnej liście bestsellerów Epiku wciąż 2 części Greya.

1 komentarz:

  1. A w Stanach "50 Shades of Grey" jest nieslychanie popularne w domach "spokojnej" starosci. Nie jest to az taka niespodzianka, jesli sie troszke cala sprawe przemysli :) Przepraszam za brak polskich liter.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...