Tata postanowił zabrać nasze pociechy na porządne lody. Cóż, lody w Holandii aż tak po pularne nie są, więc i lodziarnie nie stoją na każdej ulicy. Wybraliśmy naszą ulubioną, w porcie w Spakenburgu. No tak, tylko że dziś niedziela... No i co z tego? - zapyta każdy normalny człowiek. W końcu kiedy, jak nie w niedzielę, można się wybrać na rodzinne lody albo obiad? Niby tak. W niedzielę zamknięte mogą być sklepy. Tak jest w połowie Europy - w Polsce zdaje się właśnie ten temat wypłynął (chyba zaczyna się polityczny sezon ogórkowy). W Holandii handel w niedziele również zamiera. Otwarte są nieliczne supermarkety (między 12:00 a 17:00) oraz większość sklepów w centrum Amsterdamu i ewentualnie sklepiki z pamiątkami dla turystów. W każdym miesiącu każde miasto (lub dzielnica) organizuje jedną handlową niedzielę - wtedy wszystkie sklepy przeżywają najazd zapracowanych (również w godzinach 12:00-17:00). Ale oczywiście restauracje, bary, kawiarnie, kina, baseny i wszystkie inne miejsca przeznaczone do wypoczynku i rekreacji są otwarte. Inna sprawa - w jakich godzinach. Na przykład baseny zwykle tylko do 16:00, a odkryte w szczycie lata nawet w dniach najlepszej pogody jedynie do 18:00. Kawiarnie do 17:00,a bary i puby po 17:00.
Ale mówimy o Spakenburgu. A to zupełnie insza inszość. Bunschoten-Spakenburg, podobnie jak Nijkerk, Barneveld i jeszcze kilka miasteczek w sąsiedztwie Amersfoort, należą do tzw. pasa biblijnego (Bijbel Gordel). Są to miejscowości zamieszkane w dużym stopniu przez ortodoksyjnych wyznawców kościoła reformowanego. Taki kalwiński fundamentalistyczny protestantyzm. Ich mieszkańcy kierują się zasadami swojej religii, a to między innymi oznacza, że w niedzielę mają spędzać czas wyłącznie na modlitwie i odpoczynku. Idą aż 2 razy do kościoła i w żadnym wypadku nie pracują. Dlatego w tych miejscowościach w niedzielę wszystko, dosłownie wszystko jest pozamykane. Poza stacją benzynową. Nie ma jedzenia w restauracji, nie ma lodów! Miasto jest jak wymarłe, zupełnie odwrotnie niż w soboty, kiedy to żyje pełnią życia - targ działa aż do 17:00 i w centrum miasta pojawiają się prawie wszysscy mieszkańcy, włącznie ze starszymi paniami, które wciąż jeszcze kultywują tradycję ubierania się w stroje ludowe.
Bunschoten-Spakenburg w sobotę ... |
... a tu w niedzielę. |
Nie było rady, musieliśmy zrezygnować i powrócić na stare śmieci. W Amersfoort, dzięki Bogu (!), lodziarnie i kawiarnie są w niedziele otwarte!
No widocznie mają za dużo kasiorki, skoro w tak uroczym miejscu nie otwierają biznesu w święta, ciekawe jak zachowałaby się reszta wobec jednego łamistrajka u którego zaczęłaby się robić kolejka ;) Inna rzecz, że pewnie w te pozostałe 6dni zarobią tyle, że im zwisają obroty z niedzieli :))
OdpowiedzUsuńW Polsce coś nawiedzeni próbują znowu wojować z wolnym handlem ale i tak nie ma żadnego problemu zrobić zakupy w największe święta, bo "franczyzy" tak kombinują, że właściciele sklepów stoją za ladami i wobec prawa jest legal a warunki korporacyjne muszą być spełnione 6-23 every day. Oczywiście jest też cała masa typowo prywaciarskich rodzinnych sklepów. Nawet w mojej dzielnicy jest już wszystko, w weekendy "źródełko" jest czynne do 3ciej nad ranem!!! I są klienci, ponoć pod koniec tuż przed zamknięciem są kolejki, zasłyszane z opowieści, sam nie sprawdzałem.
Moje zdanie takie, że jak jest klient powinno być otwarte, tym bardziej, że znajdzie się chętny do stania po drugiej stronie lady. W naszym kraju tej wolności aż za nadto ale to nie moim zdaniem władza/prawo/kościół ma mi mówić, czy ja mam pracować czy nie w dany dzień. Jak będę chciał to będę malował płot przy procesji albo w rocznicę spadnięcia samolotu.. z resztą i tak często pracuję w niedziele ale z czasem upływu lat brakuje mi sił i chyba ciut też zmądrzałem, poza tym prawda taka, że roboty nie da się przerobić, choćby miało się nie wiem jakie chęci.
Pozdrawiam
Troszke z innego tematu, może Cię zainteresuje. W Polsce została wydana książka Dirka Braunsa "Cafe Auschwitz", wydawictwo Akcent. W Niemczech nikt jej nie chciał wydać dlatego debiut tej książki jest w Polsce. Sama jej jeszcze nie czytalam choc musze przyznac, ze opis mnie zainteresowal i po nia siegne. Niemiecki pisarz i trudne tematy polsko-niemieckie.
OdpowiedzUsuńDzięki za sugestię. Rzeczywiście, ten temat od dawna bardzo mnie interesuje, więc na pewno się na tę książkę skuszę. Ale rzeczywiście to może komentarz bardziej do posta http://allochtonka.blogspot.com/2013/05/holendrzy-i-niemcy-sasiedzi.html
UsuńPozdrawiam!
:)
OdpowiedzUsuńA teraz jak widać mamy w znacznej większości niedziele niehandlowe . I na moje oko to naprawdę dobra zmiana, szczególnie dla osób które w każdą niedzielę musiały być w pracy. Nie w każdej firmie było też tak, że za tą pracującą niedzielę można było odebrać dwa wolne dni na tygodniu. A moim zdaniem to konieczność, ewentualnie podwójna zapłata za ten pracujący dzień.
OdpowiedzUsuń