16 czerwca 2013

Zreformowani - zamknięte w niedzielę

Dziś holenderski Dzień Ojca. Właściwie nie bardzo wiem, jak się go tu obchodzi. Na pewno nie tak jak w Niemczech (męskie wyprawy do lasu w towarzystwie drewnianych wózków pełnych browaru, z powrotami bywa różnie, czasem ogólna demolka, plus mnóstwo śmieci). Tyle tylko, że szkoła zadbała, żeby dzieciaki przygotowały oryginalne niespodzianki - w tym roku z gliny.

Tata postanowił zabrać nasze pociechy na porządne lody. Cóż, lody w Holandii aż tak po pularne nie są, więc i lodziarnie nie stoją na każdej ulicy. Wybraliśmy naszą  ulubioną, w porcie w Spakenburgu. No tak, tylko że dziś niedziela... No i co z tego? - zapyta każdy normalny człowiek. W końcu kiedy, jak nie w niedzielę, można się wybrać na rodzinne lody albo obiad? Niby tak. W niedzielę zamknięte mogą być sklepy. Tak jest w połowie Europy - w Polsce zdaje się właśnie ten temat wypłynął (chyba zaczyna się polityczny sezon ogórkowy). W Holandii handel w niedziele również zamiera. Otwarte są nieliczne supermarkety (między 12:00 a 17:00) oraz większość sklepów w centrum Amsterdamu i ewentualnie sklepiki z pamiątkami dla turystów. W każdym miesiącu każde miasto (lub dzielnica) organizuje jedną handlową niedzielę - wtedy wszystkie sklepy przeżywają najazd zapracowanych (również w godzinach 12:00-17:00). Ale oczywiście restauracje, bary, kawiarnie, kina, baseny i wszystkie inne miejsca przeznaczone do wypoczynku i rekreacji są otwarte. Inna sprawa - w jakich godzinach. Na przykład baseny zwykle tylko do 16:00, a odkryte w szczycie lata nawet w dniach najlepszej pogody jedynie do 18:00. Kawiarnie do 17:00,a bary i puby po 17:00.

Ale mówimy o Spakenburgu. A to zupełnie insza inszość. Bunschoten-Spakenburg, podobnie jak Nijkerk, Barneveld i jeszcze kilka miasteczek w sąsiedztwie Amersfoort, należą do tzw. pasa biblijnego (Bijbel Gordel). Są to miejscowości zamieszkane w dużym stopniu przez ortodoksyjnych wyznawców kościoła reformowanego. Taki kalwiński fundamentalistyczny protestantyzm. Ich mieszkańcy kierują się zasadami swojej religii, a to między innymi oznacza, że w niedzielę mają spędzać czas wyłącznie na modlitwie i odpoczynku. Idą aż 2 razy do kościoła i w żadnym wypadku nie pracują. Dlatego w tych miejscowościach w niedzielę wszystko, dosłownie wszystko jest pozamykane. Poza stacją benzynową. Nie ma jedzenia w restauracji, nie ma lodów! Miasto jest jak wymarłe, zupełnie odwrotnie niż w soboty, kiedy to żyje pełnią życia - targ działa aż do 17:00 i w centrum miasta pojawiają się prawie wszysscy mieszkańcy, włącznie ze starszymi paniami, które wciąż jeszcze kultywują tradycję ubierania się w stroje ludowe.



Bunschoten-Spakenburg w sobotę ...

 
... a tu w niedzielę.

Nie było rady, musieliśmy zrezygnować i powrócić na stare śmieci. W Amersfoort, dzięki Bogu (!), lodziarnie i kawiarnie są w niedziele otwarte!

5 komentarzy:

  1. No widocznie mają za dużo kasiorki, skoro w tak uroczym miejscu nie otwierają biznesu w święta, ciekawe jak zachowałaby się reszta wobec jednego łamistrajka u którego zaczęłaby się robić kolejka ;) Inna rzecz, że pewnie w te pozostałe 6dni zarobią tyle, że im zwisają obroty z niedzieli :))
    W Polsce coś nawiedzeni próbują znowu wojować z wolnym handlem ale i tak nie ma żadnego problemu zrobić zakupy w największe święta, bo "franczyzy" tak kombinują, że właściciele sklepów stoją za ladami i wobec prawa jest legal a warunki korporacyjne muszą być spełnione 6-23 every day. Oczywiście jest też cała masa typowo prywaciarskich rodzinnych sklepów. Nawet w mojej dzielnicy jest już wszystko, w weekendy "źródełko" jest czynne do 3ciej nad ranem!!! I są klienci, ponoć pod koniec tuż przed zamknięciem są kolejki, zasłyszane z opowieści, sam nie sprawdzałem.
    Moje zdanie takie, że jak jest klient powinno być otwarte, tym bardziej, że znajdzie się chętny do stania po drugiej stronie lady. W naszym kraju tej wolności aż za nadto ale to nie moim zdaniem władza/prawo/kościół ma mi mówić, czy ja mam pracować czy nie w dany dzień. Jak będę chciał to będę malował płot przy procesji albo w rocznicę spadnięcia samolotu.. z resztą i tak często pracuję w niedziele ale z czasem upływu lat brakuje mi sił i chyba ciut też zmądrzałem, poza tym prawda taka, że roboty nie da się przerobić, choćby miało się nie wiem jakie chęci.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Troszke z innego tematu, może Cię zainteresuje. W Polsce została wydana książka Dirka Braunsa "Cafe Auschwitz", wydawictwo Akcent. W Niemczech nikt jej nie chciał wydać dlatego debiut tej książki jest w Polsce. Sama jej jeszcze nie czytalam choc musze przyznac, ze opis mnie zainteresowal i po nia siegne. Niemiecki pisarz i trudne tematy polsko-niemieckie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za sugestię. Rzeczywiście, ten temat od dawna bardzo mnie interesuje, więc na pewno się na tę książkę skuszę. Ale rzeczywiście to może komentarz bardziej do posta http://allochtonka.blogspot.com/2013/05/holendrzy-i-niemcy-sasiedzi.html
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. A teraz jak widać mamy w znacznej większości niedziele niehandlowe . I na moje oko to naprawdę dobra zmiana, szczególnie dla osób które w każdą niedzielę musiały być w pracy. Nie w każdej firmie było też tak, że za tą pracującą niedzielę można było odebrać dwa wolne dni na tygodniu. A moim zdaniem to konieczność, ewentualnie podwójna zapłata za ten pracujący dzień.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...