Ben Feringa (źródło) |
Jego odkrycia są rzeczywiście z gatunku tych przełomowych, które od początku wydają się mieć olbrzymi potencjał. Zajmuje się mianowicie nanotechnologią. W 1999 skonstruował pierwszy tzw. silnik molekularny, a w 2011 nanosamochodzik. Ta śmieszna nazwa, po holendersku brzmiąca jeszcze zabawniej: nanoautotje - opisuje układ cząsteczek, których drgania powodują ruch w określonym (sterowalnym) kierunku. System taki może być wykorzystywany na przykład w medycynie, przede wszystkim do dostarczania leków do określonych miejsc w organizmie, dzięki czemu można zwiększyć efektywność ich działania i wyeliminować skutki uboczne. A kto jak nie ja wie, jakie to trudne. Akurat tak się składa, że metodami dostarczania leków biologicznych do komórek nowotworowych zajmowałam się przez ładnych kilka lat. Feringa może być więc z siebie dumny. Pewnie dlatego porównuje się do braci Wright, którzy stworzyli pierwszy prymitywny samolot. Nikt wtedy nie wierzył, że ludzie będą latać. A już na pewno, nawet po zaprezentowaniu wynalazku, nie przypuszczał, że 100 lat później latać będziemy wszyscy i to tak doskonałymi maszynami. Tymi torami idą marzenia Feringi. Bo przecież nie tylko on sam, ale i tysiące innych naukowców wie, do czego nanaoautotje może się przydać. Świadczy o tym już samo przyznanie mu Nagrody Nobla w niedługim czasie po dokonaniu odkrycia. Wielu innych noblistów na uhonorowanie musiało czekać bardzo długo.
silnik molekularny w nanoautku |
Feringa docenia swój zespół i uniwersytet. Uważa, że w Holandii jest doskonała atmosfera badawcza. Ale jednocześnie medialny szum wokół siebie wykorzystał do zwrócenia uwagi na wciąż niewystarczające finansowanie nauki w kraju, zwłaszcza badań podstawowych. Ministrowi zaproponował zwiększenie nakładów o jakiś miliard, żeby stworzyć warunki dla młodych talentów i zapobiec ich emigracji. No nieźle.
A przecież Holandia na tym polu radzi sobie zupełnie dobrze. Zacznijmy od samych noblistów. Ten mały kraj ma ich na koncie dziś już 19, i to głównie w naukach ścisłych. 4 Holendrów ma Noble w zakresie chemii, 8 fizyki, 3 fizjologii i medycyny. Do tego dochodzi 2 ekonomistów i 2 laureatów nagrody pokojowej. Literatura zdecydowanie nie jest domeną Holendrów, ale w sumie tak duża liczba laureatów na tak niewielki kraj, to niemało. Holenderskie uniwersytety mają niezłą markę i jeszcze lepszą tradycję. W Rankingu Szanghajskim aż 3 holenderskie uczelnie są w pierwszej setce: Uniwersytet Utrecht (65), Groningen (72), Leiden (93). Druga setka to kolejne: Rotterdam (Erasmus), Nijmegen (Radboud), Amsterdam, Wageningen, Vrije Universiteit Amsterdam, Politechnika w Delft. A to tylko najbardziej znane stare uczelnie. W kolejnych setkach znajdziemy następne. Inne rankingi nie są wprawdzie aż tak korzystne dla Holandii, ale i tak nie ma na co narzekać. Wszystko to przekłada się na gospodarkę. Parki technologiczne na każdym rogu. Zwolnienia podatkowe dla firm wprowadzających innowacje. Największy rozwój jest udziałem sektora IT. A jeszcze chcą więcej? Byłoby dobrze. Ale na pewno nie w najbliższej przyszłości. Tymczasem chciałoby się, żeby wszędzie było przynajmniej tak, jak tutaj...
Poczet holenderskich noblistów (źródło) |
Wizja Asimova z "fantastycznej podróży" co raz bliżej:-)
OdpowiedzUsuńDlaczego nazwałaś samolot braci Wright "prymitywnym"? Prymitywny oznacza niski poziom rozwoju a za ich samolotem stoją prawa sterowania, które określili dla samolotu. Zbudowali też tunel aerodynamiczny, który wykorzystywali. Ich podejście do procesu badawczego miało charakter systematyczny, było dokładnie przemyślane i konsekwentne.
pozd T.