17 kwietnia 2013

Czas na Keukenhof?


Spóźniona wiosna wybuchła z całą mocą. Wreszcie zakwitły ogrodowe narcyzy i tulipany, pojawiły się kwiaty na krzakach forsycji i drzewkach owocowych, a nawet pąki na magnoliach.
Czas więc wyruszyć do ogrodu tulipanów Keukenhof, czyli jednej z największych atrakcji turystycznych Holandii. Park zajmuje około 32 hektary, znajduje się w Lisse, niedaleko Leiden, w regionie słynącym z uprawy kwiatów cebulowych. Założono go na terenie dawnych posiadłości księżnej Jakoby van Beieren. Dla turystów jest dostępny od 1949 roku. Każdego roku w Keukenhof kwitną miliony tulipanów, hiacyntów, narcyzów i innych wiosennych kwiatów, a podziwia je około miliona turystów. Każdego dnia przez ogród przetacza się kolorowy tłum z całego świata, słychać dziesiątki języków (wydaje mi się, że aktualnie z przewagą chińskiego i rosyjskiego) i widać tysiące obiektywów aparatów wycelowanych w kwiatowe dywany. W każdym roku rabaty wyglądają nieco inaczej, a motywem przewodnim jest jeden z krajów. W zeszłym roku była to Polska, ale nie uważam, żeby dekoracje przygotowane na jej temat były ciekawe, inspirujące, czy zachęcające do odwiedzenia naszego kraju. Reklamowano go jako kolebkę Solidarności oraz kraj Jana Pawła II, kraj ludzi szczególnie religijnych. Czyli same stereotypy. 2013 to rok Wielkiej Brytanii (Unitek Kingom – Land of Great Gardens).





Keukenhof jest czynny każdego roku pomiędzy 20.03. a 20.05. Niestety, w tym roku aura nas nie rozpieszczała. Dlatego do tej pory turyści oceniali pobyt tam jako totalną porażkę. Umieszczane w sieci zdjęcia pokazywały prawie puste grządki. O tulipanowych dywanach można było sobie pomarzyć. Smutne, bo wielu turystów wybiera się na kilkudniowe wycieczki po Holandii właśnie wiosną specjalnie po to, żeby odwiedzić Keukenhof. Swoją drogą z mojego punktu widzenia wizyta w tym miejscu z wycieczką nie ma najmniejszego sensu. Keukenhofu nie można „zwiedzać”, trzeba się nim cieszyć. Czyli zatrzymać się wszędzie tam, gdzie widzimy coś ładnego, i po prostu delektować się widokami. Na obejrzenie ogrodu trzeba więc poświęcić cały dzień, a przynajmniej 4-5 godzin. Tymczasem większość wycieczek ma w programie 1,5-2 godzinny pobyt. Turyści z konieczności biegają po całym parku i depcząc sobie po piętach próbują zrobić jak najwięcej zdjęć – w domu sobie dokładniej obejrzą, gdzie byli. Przy okazji wycieczki utrudniają całej reszcie odwiedzających spokojne oglądanie. Najprzyjemniej jest więc w Keukenhof przed jakieś 1,5 godziny przed zamknięciem, gdy tłum nieco rzednie.

Zdjęcia, które tu zamieszczam, pochodzą z zeszłego roku. Miejmy nadzieję, że za kilka dni wszystko rozkwitnie równie bujnie i znowu będzie co podziwiać…











4 komentarze:

  1. Tak ogród jest piękny, i można go oglądać i oglądać:-)
    Co do przedstawienia Polski w zeszłorocznym sezonie to były ujęte wszelkie elementy związane z PL, nawet współczesna zabudowa Warszawy. Ale dla mnie najpiękniejsze było ujęcie z lotu ptaka biegnącego stada żubrów.
    Ten obraz PL był prawdziwy, bieda na Podlasiu czy tez religijność choć to mi jakoś umknęło.
    I ten postkomunizm jest odczuwalny na co dzień, w mentalności.
    Cóż jest to wyzwanie dla nas abyśmy ten obraz PL w świecie zmieniali, jeśli oczywiście chcemy:-)
    A tak w ogóle to ciekawy ten Twój blog:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuję za miły komentarz! Mnie jakoś umknęły te ciekawe zdjęcia nowoczesności. Natura była rzeczywiście fajna. Te aspekty warto promować. Ale postkomunizm wolałabym z mentalności raczej usunąć. Tylko że na to musimy jeszcze ze 2 dekady poczekać.
    Zapraszam do dalszego czytania i komentowania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama byłam zaskoczona, że można było tak przedstawić fragment Warszawy, jak to zrobiono w filmie w Keukenhof. Jakoś codziennie "biegnąc" do pracy i z powrotem umknęło mi, że wyrosło kilka nowych wieżowców:-) Film robili cudzoziemcy, bo celowo poczekałam na "końcową listę płac", żeby sprawdzić nazwiska.
    Co do postkomunizmu to też nie mogę się z tym pogodzić, że te elementy istnieją. Nie wiem czy te 2 dekady wystarczą aby postkomunizm zniknął. Często słyszę w rozmowie, że "to że jesteśmy jacy jesteśmy to skutek rozbiorów" i nigdy nie mogę zrozumieć jak rozbiory mają na mnie wpływać, na moje zachowanie itd. Ale niektóre osobniki tak mają, że jak się nie chcą zmienić to wymyślają różne powody:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety nie widziałam Warszawy w oryginale od jakiś 15 lat. Podobno wyrosła na bardzo ciekawe miasto. Sama jestem z Gdańska, więc mam trochę nie po drodze.
    Też czytałam o tej teorii "historycznej", tzn. że jesteśmy społeczeństwem postfeudalnym, które nigdy nie przeszło z etapu chłopstwa pańszczyźnianego do mieszczaństwa. I chyba coś w tym jest, bo rzeczywiście brak tego, co nazywamy społeczeństwem obywatelskim. Ale po kilkuletnim okresie, kiedy każdy przyjazd do Polski był dla mnie od tym ludzkim względem (ogólnie, nie personalnie) sporym rozczarowaniem, od 2 lat widzę zmiany na lepsze. Więc nie tracę nadziei, że z postkomunistyczną mentalnością w końcu damy sobie radę.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...