10 kwietnia 2013

Tabele i wykresy

Trwa serial pod tytułem "Jak zapewnić Misi efektywniejszą pomoc w dogonieniu kolegów w zakresie języka". I pewnie będzie się ciągnąc do końca roku szkolnego albo i dłużej. Od sierpnia będzie przecież miała nową nauczycielkę, czyli rozpoczniemy dyskusję od nowa.

Po kolejnej rundzie rozmów nauczycielka i IB (metodyczka) wpadły na dwa nowe pomysły: postanowiły sprawdzić IQ Misi i wysłać ją do logopedy na terapię dla dzieci NT2 (dla których holenderski jest drugim językiem). To pierwsze, aby sprawdzić, jak wiele można od Misi wymagać. Drugie, żeby zapewnić dodatkową pomoc poza szkołą (czytaj: przerzucić część pracy na kogoś innego). Moim zdaniem tak naprawdę chodzi o to, że sytuacja je przerasta i potrzebują odpowiedniej ilości TABEL i WYKRESÓW ją opisujących. Wyniki testów można przecież przedstawić w punktach, potem znormalizować (np. względem wieku, długości pobytu w Holandii itd.), a na końcu narysować zgrabny wykresik pokazujący, jak daleko Misia odbiega od średniej.


Holendrzy uwielbiają tabele i wykresy, które tak wspaniale porządkują życie. A pracować lubią używając sprawdzonych algorytmów działania. Generalnie nie mam nic do tego. Też lubię porządek (Ordnung muss sein!), zwłaszcza w papierach. Bardzo podoba mi się, że dzieci uczą się w szkole bardzo wcześnie, jak obchodzić się z graficznymi formami prezentacji danych. Ale mam wrażenie, że Holendrzy wierzą, że jak odpowiednio dużo tych wykresów narysują, to jakiś ukryty sens tych danych odgadną.

Chciałabym, żeby dla dobra mojej córki nadzieje pań nauczycielek się spełniły. Ale raczej w to wątpię. Zresztą coś mi się widzi, że chyba coś z tymi testami poszło nie tak – czytaj: nie są w stanie zinterpretować wyników. Pierwsze przeprowadzono jakiś tydzień temu, wyników nie dostałam. Za to wczoraj Misia wróciła ze szkoły z wiadomością, że miała kolejne testy, innego rodzaju. Które zajęły dużo czasu. Dziś przyszedł mejl, że mam przyjść na rozmowę (tydzień bez zebrania, to tydzień stracony!), tym razem w większym gronie. Obecna będzie zewnętrzna specjalistka od testów (!), a rozmowa ma dotyczyć dotychczasowego rozwoju Misi. O matko, albo ma jakieś poważne zaburzenia albo jest Einsteinem… Czyli generujemy kolejne tabele i papiery. Jeszcze parę dyskusji i zgodzimy się, że nic nie wiemy.

Tymczasem byłyśmy u zaprzyjaźnionej pani logopedy. Zaczęła od testów, nie może przecież bez nich zaplanować terapii. Wyniki przedstawiła w kilku zgrabnych tabelach. Generalnie wyszło jej, że rozwój mowy (holenderskiej rzecz jasna) u Misi jest ponadprzeciętny dla dziesięciolatki (jeszcze nie skończyła 10 lat). Dla ułatwienia podaję, że nie był to test dla dzieci NT2. Czyli żadna terapia logopedyczna nie jest potrzebna.

Jesteśmy zatem w punkcie wyjścia. Ale mamy kilka tabelek na pamiątkę! I kalendarz pełen terminów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...