31 stycznia 2014

Mindmapping w szkole

Sporo już lat temu angielski psycholog Tony Buzan wynalazł metodę notowania zwaną mindmapping, czyli mapowanie myśli. Pomaga ona zwiększyć efektywność pracy i przyspieszyć zapamiętywanie. Notatki powstają szybciej i nie są monotonne. Kolorowe mindmapy przypominające wykresy a czasem i komiksy  ułatwiają przyswajanie danych oraz logiczną analizę problemu. Fenomen tej techniki poznałam już w szkole średniej, dzięki kursom pod hasłem "Rusz głową", które propagowały metody Buzana - nie tylko mindmapping, ale również szybkie czytanie i mnemotechnikę. Na te kursy zapisało się sporo uczniów  mojej szkoły, inni starali się wyciągnąć od nich dokładne informacje. 


Tak wygląda przemyślana mindmapa (źródło tu)

Wszyscy byli zachwyceni, ale szybko się zniechęcili, bo w szkole (zresztą należącej do ścisłej polskiej czołówki - wtedy drugiej, dziś ósmej w krajowym rankingu) wielu nauczycieli podchodziło do tych technik z dystansem, a nawet niechęcią. Pamiętam jeszcze reakcję nauczycielki historii na widok mojego zeszytu pokrytego kulfoniastymi mindmapami - mina bezcenna! Od tamtej pory moimi mapami się nie chwaliłam. A tu nagle niespodzianka: pewnego dnia wśród kartek przyniesionych przez Misię ze szkoły pojawiło się coś bardzo mindmapę przypominającego. I rzeczywiście, okazało się, że nauka mindmapping'u jak najbardziej należy do programu naszej szkoły. 


Pierwsze szkolne mindmapy Misi. Na razie bawi ją najbardziej rysowanie, nie potrafi jeszcze dokończyć dzieła i wziąć pod uwagę wszystkich aspektów tematu.
W tym roku szkolnym, podobnie jak w poprzednim, Misia musi napisać pracę pisemną. Wspominałam już, że nie jest to zwyczajne wypracowanie, tylko coś, co przypomina polską pracę licencjacką. Oczywiście mniejsze gabarytowo i treść też na poziomie dziesięciolatka. W tym porównaniu chodzi mi raczej o formę. W zeszłym roku nauczycielka poszła na żywioł i poza przygotowaniem pisemnej instrukcji dała dzieciakom wolną rękę. Efekty były różne, oceny też. Nowa nauczycielka jest w przeciwieństwie do tamtej osobą dobrze zorganizowaną, konsekwentną i przewidującą. Dlatego do pracy zabrała się w zupełnie inny sposób. Termin wyznaczyła na maj, a przygotowania rozpoczęła już w styczniu. I postanowiła pomagać i kontrolować na każdym etapie pracy. I świetnie, bo dzięki temu podejściu dzieci nauczą się planować pracę i nadawać jej odpowiednią strukturę. No i tym razem pewnie wykonają tą pracę bez większego udziału rodziców, który w zeszłym roku był wydatny. 

Po wymyśleniu tematu nadszedł czas na poszukiwanie źródeł informacji. I tu pani służyła pomocą - wygląda na to, że udało się jej wytłumaczyć dzieciakom, że internet jest pełen śmieci i trzeba nauczyć się odróżniać ziarno od plew. Kolejnym etapem pracy było sformułowanie głównych punktów, a potem rozpisanie podpunktów i wiodących informacji. I tu właśnie włączono mindmapping. Bardzo udana strategia moim zdaniem. Wpłynie pozytywnie na strukturę samego tekstu, a przy okazji uatrakcyjni dzieciom pracę. Już teraz zaczynają z zapałem korzystać z tej metody robiąc notatki z geografii. 


Po raz kolejny przekonuję się, że holenderska szkoła jest nie tylko bardzo zaawansowana technologicznie, ale i próbuje nie zabić w dzieciach ich wrodzonej kreatywności. A także nauczyć umiejętności przydatnych w dalszej nauce i życiu codziennym, zamiast zaśmiecać mózgi masą informacji. 


O tym, czego jeszcze uczy szkoła podstawowa w Holandii w następnym poście. A tymczasem przydatne wprowadzenie dla zainteresowanych mindmapping'iem:











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...