Ostatni długi świąteczny weekend stał pod znakiem wizyty przyjaciół. Z powodu fatalnej (nawet jak na Holandię) pogody realizacja wcześniejszych planów stanęła pod znakiem zapytania. Dla czwórki mocno aktywnych dzieciaków trzeba było znaleźć atrakcje pod dachem. Wybraliśmy się więc ponownie do Spoorwegmuseum, czyli Muzeum Kolejnictwa w Utrechcie. Spoorwegmuseum to moim zdaniem jedna z ciekawszych propozycji dla rodzin z dziećmi, chociaż i dla dorosłych, którzy chociaż trochę interesują się tematem, na pewno będzie ciekawie.
Muzeum mieści się na starym dworcu Maliebaan, którego budynek jest pięknie zachowany. Można w nim podziwiać królewską poczekalnię z dworca w Hadze (1892) i kilka innych osobliwości. Muzeum posiada całkiem sporą kolekcję rozmaitych lokomotyw i wagonów z różnych okresów. Są one w doskonałym stanie (kiedy doczekamy się tego np. w Kościerzynie?), wśród nich również holenderski pociąg królewski. Oprócz tego wiele innych eksponatów, związanych z kolejnictwem, czy nawet szerzej pojętym transportem. Ale najważniejszy nie jest dla mnie ten zbiór. Najważniejszy jest sposób ekspozycji - jest to muzeum jak najbardziej interaktywne. Do większości lokomotyw i wagonów można oczywiście wchodzić. O określonych godzinach są opowieści dla dzieci i przedstawienia ("Droomreizen" - podróż Orient-Ekspresem). Można odbyć podróż w czasie, cofając się do okresu wynalezienia kolei - wycieczka przez warsztat, gdzie produkowano maszyny parowe i starodawny dworzec, na którym zrekonstruowano pierwszą holenderską lokomotywę ("De Grote Ontdekking"). Dla zainteresowanych jest możliwość wypróbowania symulatora używanego w szkoleniu maszynistów. Dzieci pasjami "zwiedzają" świat kolei z pierwszej połowy XX wieku ("De Stalen Monsters")- przejażdżka małym wagonikiem, podczas której znajdziemy się między innymi pod lokomotywą oraz porządnie wystraszymy widząc nagle przed oczami światła jadącego prosta na nas pociągu. Tę przyjemność moje dzieciaki mogą powtarzać wielokrotnie! Najnowsza atrakcja to tzw. próba ognia (de vuurproef), "przejażdżka" w rodzaju symulatora szybkiego pociągu, gdzie zwiedzający zastępują maszynistę - robi wrażenie. Dodatkowo jest mini-kolejka dla najmłodszych oraz atrakcyjny (jak na Holandię) plac zabaw, na którym można pojeździć drezyną, popływać łódką i zmoczyć się w fontannie.
Jednym słowem cała masa atrakcji. Nudzić się nie będziemy, sprawdziłam już na kilku naszych gościach, którzy nie wydawali się być zafascynowani pomysłem, a potem byli bardzo zadowoleni. Muzeum organizuje też weekendy tematyczne (głównie dla maluchów, np. z Thomasem czy Chuggingtonem) oraz wystawy czasowe. Aktualnie (do 1.09.)czynna jest wystawa "Sporen naar het front", czyli "Tory na front", przedstawiająca rolę kolei w czasie wojny wpływ rozwoju kolejnictwa na zmiany w technice wojennej i sposobie prowadzenia walki. Jest wiele bardzo ciekawych informacji, nie tylko związanych z II wojną światową (swoją drogą Spoorwegmuseum jest świetnym przykładem pokazującym holenderski stosunek do Niemców i tej właśnie wojny), ale również wojną koreańską, wojną krymską, rosyjsko-japońską, wojnami burskimi w Afryce Południowej. Świetne zdjęcia, stare filmy i naprawdę interesujące, nieznane szerokiej publiczności szczegóły na planszach. A do tego wystawa związanych z wojskowością i wojną lokomotyw i wagonów, w tym olbrzymia armata na szynach, urządzenie do niszczenia szyn używane w 1945 przez Niemców itp. Na miejscu dyżurują też holenderscy żołnierze z wojskową prezentacją, których można też wypytać o szczegóły techniczne.
Naprawdę warto! Muzeum czynne jest codziennie z wyjątkiem poniedziałków (w wakacje również poniedziałki) od 10:00 do 17:00. Należy nastawić się na raczej długi pobyt (dla nas za każdym razem 5-6 godzin). Ceny biletów holenderskie (16 euro, dzieci do lat 3 gratis). Posiadacze Museumkaart, o których pisałam już wcześniej, za darmo (karty te można też kupić w kasie muzeum). O plan muzeum/przewodnik w językach innych niż holenderski musimy się upomnieć przy wejściu. Podczas zwiedzania "dawnego świata kolei" dostępne są audioprzewodniki w kilku językach. Parking przed wejściem kosztuje 5,50 niezależnie od czasu (jak na Utrecht bardzo przystępnie), ale ma tylko ok. 200 miejsc - w deszczowe weekendy i podczas ferii szkolnych zapełnia się już przed 12:00, czyli nie dla śpiochów. Ciekawym rozwiązaniem jest pendeltrein, czyli specjalny pociąg dowożący niezmotoryzowanych zwiedzających ze stacji Utrecht Centraal - warto skorzystać, jeździ co godzinę w godzinach otwarcia muzeum. W muzeum jest oczywiście restauracja (raczej jadłodajnia), serwująca napoje, przekąski i typowy fast food nastawiony na dzieci. Można też z powodzeniem pożywić się własnym lunchem - dostępnych jest wiele stołów.
Naprawdę polecam Spoorwegmuseum. Uważam, że to świetna alternatywa dla rodzin szukających weekendowych lub wakacyjnych atrakcji o nieco edukacyjnych walorach. Z powodzeniem może zastąpić tak popularne w Holandii parki rozrywki.
Świetne u nas z Koscierzyny jest😁
OdpowiedzUsuńhttps://www.atrakcyjne-wakacje-z-dzieckiem.pl
Dziękuję za link. Znam skansen w Kościerzynie. Nawet moje dzieciaki mają podobne zdjęcia. Jest tam wiele ciekawych eksponatów i żal, że niszczeją bez dachu i nie ma kasy na odrestaurowanie wielu.
Usuń